Powód to "działalność religijna" członków Kościoła greckokatolickiego na kijowskim Euromajdanie. Działalność ta ma, według resortu, "naruszać wymagania ukraińskiego prawa w sprawie wolności sumienia i organizacji religijnych".
W liście z ministerstwa napisano, że, zgodnie z art. 21 tejże ustawy, nabożeństwa, obrzędy religijne, ceremonie i procesje bez odpowiednich zezwoleń mogą odbywać się tylko w budynkach kultu i na przylegających do nich terenach, a także w miejscach pielgrzymek, domach obywateli i na cmentarzach.
W innym przypadku, jak można przeczytać w liście, publiczne nabożeństwa i obrzędy mogą mieć miejsce jedynie za pozwoleniem odpowiednich organów administracji publicznej.
"Nieprzestrzeganie ww. zapisów" zgodnie z art. 16 ustawy, może "stać się podstawą dla skierowania sprawy do sądu w celu zakazania działalności określonych organizacji religijnych".
Zwierzchnik ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego oświadczył, że jego Kościół nie jest uczestnikiem procesów politycznych. Nie może jednak stać z dala, gdy wierni proszą go o opiekę duchową.
- Funkcjonowanie namiotu modlitewnego na Majdanie nie może stać się podstawą dla oskarżeń o łamanie prawa przez nasz Kościół. Modlitwa jest poza prawem - powiedział.
Podkreślił, że list od ministerstwa kultury jest bez precedensu w historii Ukrainy i zapewnił, że ukraiński Kościół greckokatolicki skierował już oficjalną odpowiedź do resortu i jest zainteresowany konstruktywnym dialogiem z organami władzy państwowej.
Źródło: unian.net