Zwierzchnik Kościoła katolickiego odwiedził Gruzję i Azerbejdżan.
W improwizowanym wystąpieniu w tym pierwszym kraju, którego słuchało 250 przedstawicieli katolickiego duchowieństwa, ostrzegł przed "wojną światową" toczoną przeciwko tradycyjnemu małżeństwu i rodzinie. Stwierdził, że są one atakowane przez ideologię gender i rozwody.
- Trwa wojna światowa, która ma zniszczyć małżeństwo. Jest prowadzona nie za pomocą broni, ale przez idee. Musimy się bronić przed ideologiczną kolonizacją - powiedział.
Dodał, że "małżeństwo jest najpiękniejszą rzeczą, jaką stworzył Bóg" i że "mężczyzna i kobieta, którzy stają się jednym ciałem są obrazem Boga".
Odnosząc się do rozwodów, zwrócił uwagę na los dzieci.
- Nie wiecie, jak cierpią dzieci, gdy widzą kłótnię i rozstanie rodziców - zauważył.
Wyraził przekonanie, że "należy robić wszystko, by uratować małżeństwo".
Słowa papieża z pewnością zawiodły wielu liberałów, którzy nieraz używali jego słów i gestów do usprawiedliwienia grzesznych postaw.
Tak było między innymi, gdy Franciszek powiedział: "jeżeli człowiek jest gejem, szuka Pana i chce, to kim jestem, by tę osobę sądzić?".
Później papież tłumaczył, że parafrazował w ten sposób katechizm i Kościół katolicki, który mówi, że homoseksualiści powinni być "traktowani w sposób delikatny i nie powinni być marginalizowani".
Kontorwersje pojawiły się także wówczas, gdy spotkał się w Stanach Zjednoczonych z parą gejów czy gdy mianował na stanowiska progejowskich duchownych.
Na podstawie: Christian Today, Wirtualna Polska