O to, co myślą i jakie działania podejmują wobec wiszącej nad krajem groźby inwazji zapytaliśmy pochodzącego właśnie z Ukrainy pastora Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej Spichlerz w Warszawie - Andrzeja Stepanowa.
Jak wskazał pastor, Ukraińcy niestety już przyzwyczaili się do faktu, że muszą żyć w ciągłym niepokoju. Stało się tak z powodu napięcia i powtarzających się ostrzałów w Donbasie.
"Wojna trwa od ośmiu lat i prawie codziennie giną żołnierze" - zauważa ze smutkiem.
Sytuację w kraju naszych wschodnich sąsiadów porównuje do tej w Izraelu...
"Państwo, które cały czas żyje na wojnie. Dla nich stało się to częścią normalności. Ukraina ma już podobne nastawienie - "mamy wojnę i tak żyjemy". A to, że będzie więcej wojny, to musimy sobie i z tym radzić" - tłumaczy podejście mieszkańców Ukrainy.
Według niego, wielu wierzących na Ukrainie służy w armii. Duchowni są kapelanami na linii frontu.
"Kiedyś nocowałem u pewnego lidera ukraińskiego kościoła. Otworzył tapczan, na którym miałem spać, by pokazać mi karabin automatyczny, bym się nie bał, gdybym zobaczył. Powiedział, że kupił ten karabin, kiedy na Krymie zaczęła się okupacja. Wielu ma dziś kupioną broń i są gotowi do walki" - wyjaśnia.
Jednak, jak mówi, inni przygotowują walizki, by móc uciec. Kolejni kupują nieruchomości na zachodzie Ukrainy w wierze, że tam okupant już na pewno zostanie zatrzymany. Ale są też tacy, którzy przeprowadzili się do Unii Europejskiej jeszcze na początku rosyjskiej agresji.
Pastor przyznaje, że słyszał o organizowanych szkoleniach dla cywilów na całej Ukrainie. Uczestnicy tych szkoleń są uczeni, jak prowadzić wojnę partyzancką.
Czy ukraińska armia jest dziś przygotowana na wojnę?
Według Stepanowa tak, zwłaszcza jeśli porównamy jej stan z tym z roku 2014, gdy anektowano Krym, a w Donbasie pojawiły się tzw. zielone ludziki.
"Armia jest zmodernizowana. Bojowe drony "Bayraktar" niedawno zniszczyły artylerię, z której były ostrzeliwane pozycje ukraińskich wojsk. Rosyjskie siły przeciwlotnicze nie zdążyły zareagować. Cały czas na poligonie niedaleko Lwowa prowadzone są też szkolenia przez NATO" - wskazuje.
Jednocześnie, jak mówi, Ukrainie wciąż brakuje broni i potrzebne jest wsparcie. Kroki podejmowane przez Zachód ogólnie Ukraińcy oceniają jednak negatywnie.
"Przede wszystkim dlatego, że wciąż nie są podejmowane kroki, aby Ukraina mogła wejść do NATO. Po drugie, zbyt małe jest wsparcie techniczne" - tłumaczy Stepanow.
Choć przyznaje też, że Ukraińcy są wdzięczni Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Litwie, Łotwie, Estonii, Polsce czy Stanom Zjednoczonym za udzieloną do tej pory pomoc.
"Jednocześnie nie rozumieją postawy Niemiec i Francji. Przede wszystkim Niemiec. Odbierają to jak kpinę. Twierdzą, że powtarza się sytuacja, jak za czasów paktu Ribbentrop-Mołotow" - wyjaśnił pastor kościoła Spichlerz.