Drużyna Amory Green Rovers występuje w jednej z niższych lig w regionie Devon i Exeter w Anglii. Do tej pory przegrała wszystkie mecze, w tym między innymi 0:22 i 0:17. W sumie w 16 spotkaniach straciła aż 120 goli.
Myliłby się jednak ten, kto myślałby, że uzyskując takie wyniki, jej zawodnicy się załamali.
- Moglibyśmy być nawet najgorszą drużyną w Wielkiej Brytanii, ale z pewnością jesteśmy najmilszą - mówi 33-letni trener Amory Green Rovers - Marc Hodsdon, na co dzień kierowca wózków widłowych.
Gdy zakładał drużynę 10 lat temu, koncentrował się na wygrywaniu i pozyskiwaniu jak najlepszych zawodników. W pewnym momencie wziął jednak przerwę. Założył rodzinę i szukał Boga.
- Kilka razy awansowaliśmy, ale potem zrobiłem sobie przerwę, by mieć dzieci. Wróciłem w zeszłym sezonie i chciałem to prowadzić już trochę inaczej. W czasie, gdy mnie nie było, znalazłem wiarę. Teraz nie liczą się dla nas awanse i spadki w lidze. Chcemy po prostu, żeby chłopaki mogli grać w piłkę - oznajmił.
Dla Hodsdona trzymanie się chrześcijańskich zasad jest teraz ważniejsze niż wygrywanie, choć oczywiście drużyna stara się grać o zwycięstwo.
- Wielu nie jest otwartych na moje chrześcijańskie przekonania. Z tego powodu posprzeczałem się z wieloma osobami, które uważałem za przyjaciół. Ale o to chodzi w naszej drużynie i taką mam wizję, która, jak sądzę, bardzo dobrze działa - wyjaśnia.
- Nie musisz być chrześcijaninem, by być częścią drużyny. Ale musisz wejść w ten etos, który staramy się stworzyć - dodaje.
Hodsdon tłumaczy, że teraz daje możliwość być częścią drużyny osobom bez wyjątkowego talentu piłkarskiego. Pomaga im w ten sposób.
- Istnieją mity o tym, jak to jest być chrześcijańską drużyną. Musiałem przyjąć paru nowych zawodników, bo nie każdy respektował to, co staraliśmy się zrobić. W pewnym sensie jesteśmy konkurencyjni, ale jednocześnie jesteśmy otwarci na wszystkich bez względu na ich umiejętności piłkarskie. Najważniejsze to dać ludziom możliwość gdzieś pójść i być częścią grupy - mówi trener.
Jako przykład podaje dwóch zawodników, którzy są chorzy na zespół Aspergera (zaburzenie pokrewne z autyzmem), ale lubią grać w piłkę.
- W minioną środę przegraliśmy 1:15 w lokalnych derbach, a jednak zeszliśmy z boiska jako szczęśliwszy zespół. Niektórzy zawodnicy w tej drugiej drużynie nadal się ze sobą kłócili i nie cieszyli się z tej gry. Nie o to chodzi w futbolu - podkreśla Hodsdon.
Przyznaje też, że jego drużyna otrzymuje pochwały od władz ligi za swoją sportową postawę. Żaden z zawodników Amory Green Rovers nie dostał do tej pory czerwonej ani nawet żółtej kartki. Jej zawodnicy nie próbują oszukiwać sędziego i zawsze podają ręce przeciwnikom.
Na profilu drużyny na Facebooku widnieje między innymi motto: "Najsilniejszymi ludźmi nie zawsze są ci, którzy wygrywają, ale ci, którzy nie poddają się, gdy przegrywają".
Poza boiskiem zawodnicy angażują się w działalność dobroczynną.
Czytaj także: Mocne słowa byłego piłkarza: życie jest zbyt krótkie, by spędzać je bez Boga
Źródło: Christian Post, Daily Mail
Informacja dla portali internetowych:
Kopiowanie całości artykułu niedozwolone. Przy użyciu części tekstu wymagana informacja: "Pełna treść artykułu TUTAJ" (link do artykułu). W razie wykorzystania pojedynczych fragmentów, prosimy o wzmiankę o źródle: chnnews.pl