Dominikanin Józef Puciłowski na łamach portalu Deon.pl pisze, że cieszy się, że Sobór Watykański II "zwrócił katolikom Biblię".
Pisze, że ponieważ wychowywał się jako kalwin Biblia była mu bliska.
Teraz, choć jest już katolikiem, stwierdza, że, jak pisze w cudzysłowie, "heretycy" lepiej znają biblię.
"My zabrnęliśmy we wszelkiego rodzaju cudeńka, przeróżne nabożeństwa - bądź co bądź drugorzędne - a zagubiliśmy Pismo Święte" - zauważa.
Krytykuje "bezmyślne klepanie" modlitw takich jak różaniec, który uznaje za modlitwę biblijną.
Sugeruje oprócz jego odmawiania również czytanie odpowiednich fragmentów Biblii i komentarzy do nich.
Według niego, winę za to, że Polacy nie sięgają po Biblię ponoszą duchowni, którzy ich do tego nie zachęcają, a i w konfesjonale zamiast po fragmenty Pisma Świętego sięgają po "różne duchowe dyrdymałki".
"Raz nawet starsza penitentka na moje pytanie, czy zna Słowo Boże, żachnęła się, że przecież nie jest świadkiem Jehowy" - opisuje jedno ze swoich doświadczeń.
Za pozytywną uznaje postawę papieża Franciszka, który, według niego, zachęca katolików do czytania Pisma Świętego.
Zaznacza jednak, że interpretacja Biblii nie powinna być "dowolna" i sugeruje czytanie przypisów, jeśli katolik czegoś w niej nie rozumie.
Zachęca też do czytania różnych wydań Biblii i czytania jej w kontekście, a nie wyrywania z niego poszczególnych fragmentów.
Zobacz także: Polski pastor: w Kościele nie ma podziału na świeckich i kapłanów
Stwierdzam, że jego przemyślenia, apele czy objawienia i wrażenia są nie ...