Uwaga! Artykuł ma charakter informacyjny i nie musi odzwierciedlać poglądów redakcji.
W telewizji internetowej "Idź pod Prąd", w której występuje razem z pastorem Pawłem Chojeckim z Lublina, Kowalski wyraził opinię, że "największym celem" Kościoła katolickiego jest "zniszczenie chrześcijaństwa na świecie".
Według niego, dowodem na to jest to, że Kościół ten "wszedł w spółkę z wrogimi siłami, które nigdy tego celu nie ukrywały".
- Jeśli ktoś ma wątpliwości czy taki jest cel, to wystarczy czytać, słuchać, oglądać tych ludzi. To są wrogowie cywilizacji chrześcijańskiej Zachodu - stwierdził.
Te słowa obiły się echem w Internecie, ale na tym Kowalski nie poprzestał.
W jednym z kolejnych programów wyraził pogląd, że Kościół katolicki to "korporacja o zasięgu globalnym, która sprzedaje już tylko najbardziej nieroztropnym ludziom wizję, a żaden produkt".
Według niego, świadczy to o tym, że wśród wiernych Kościoła katolickiego "nie ma za grosz suwerenności intelektualnej".
Kowalski uważa, że katolicy zostali sprowadzeni do roli "tępego motłochu, który nie zna w ogóle Pisma Świętego, nie potrafi wyartykułować swoich obaw i nie jest traktowany ani po partnersku przez swoich przywódców duchowych ani nawet z miłością czy troską".
Dalej były kandydat na prezydenta jeszcze bardziej nie przebiera w słowach...
- Katolicy są traktowani jak bezrozumne bydło, z którym można zrobić wszystko. Jest to tłuszcza, która powoduje, że wyniki finansowe korporacji globalnej pod tytułem Kościół rzymski to są tak jak w każdej innej korporacji raport dzienny - ile sprzedaliśmy karnetów, umów, ilu frajerów wciągnęliśmy na listę, do ilu wykonaliśmy telefony. Tak to działa - grzmiał.
Jego zdaniem, to "nie ma nic wspólnego z żadną wiarą, religią, a na pewno z chrześcijaństwem".
Podkreślił, że wypowiada te słowa "z pełną odpowiedzialnością".
Dodał, że skoro hierarchowie katoliccy jako "korporacja globalna" chcą zniszczyć chrześcijaństwo, to posłuszeństwo wobec nich każdego wiernego świadczy o tym, że ci wierni "bardziej czczą tych prezesów korporacji niż Pana Boga".
- Doszło do takiej degrengolady moralnej, że katolicy nie wierzą w Boga - stwierdził.
Wierzą za to w Kościół, "bo go widać".
Przypomniał przy tym, że ci, którzy "zbudowali potęgę Kościoła, nie tylko katolickiego, a w ogóle chrześcijaństwa, oddawali życie za Pana Boga, chociaż też Go wcześniej nie widzieli".
To kolejna bardzo ostra wypowiedź Mariana Kowalskiego na temat Kościoła katolickiego i Watykanu.
W styczniu w programie "Skandaliści" w Polsat News ostrzegał przed papieżem Franciszkiem.
"To jest lewicowy papież, z którego polityką się zupełnie nie zgadzam" - podkreślał.
Zaznaczył wtedy, że dla niego papieżem jest Benedykt XVI, który "prawdopodobnie w wyniku puczu został odsunięty od władzy".
"Papież Franciszek to jest bardzo dziwna postać. Jak się powie, że jest lewicowcem, to jest z tego dumny. Mówi, że komuniści i chrześcijanie mieli wiele wspólnego. Mówi, że trzeba przyjmować uchodźców i ja zupełnie się z tym nie zgadzam" - zaznaczał.
Nazwał Franciszka "lewicowym czegewarystą, wyznawcą teologii wyzwolenia" i dodał nieco żartobliwie, że papież "lata w tej chwili już na miotle".
Skrytykował także działalność Kościoła katolickiego, który niegdyś był "obrońcą i twórcą cywilizacji Zachodu", a teraz "wszedł na tory lewicowe i zaczyna uprawiać własną ideologię multi-kulti i tworzyć nowy rząd światowy".
Zobacz także: Papież Franciszek dodał nową drogę do świętości
{fcomment