W tzw. miejscach kultu obowiązują teraz nowe restrykcje - maksymalnie jedna osoba na 20 metrów kwadratowych przy zachowaniu odległości minimum półtora metra.
Pojawiają się głosy, że w związku ze wzrostem notowanych zakażeń, kościoły powinny zostać całkowicie zamknięte, podobnie jak np. sklepy wielkopowierzchniowe.
Pastor Ewangelicznego Kościoła Reformowanego nie zgadza się z tym podejściem.
- Nie jest uprawnione zamykanie kościołów. To nie jest tak, że rząd przemówił i nasza jedyna możliwa odpowiedź to "amen" - stwierdza w wywiadzie dla Onet.pl.
- Oczywiście Biblia zobowiązuje chrześcijan do posłuszeństwa wobec władzy państwowej. Ale postulat oddzielenia państwa i Kościoła oznacza m.in. uznanie, że obie te instytucje posiadają oddzielne administracje i różny jest zakres ich kompetencji, choć w niektórych przypadkach nakładają się na siebie. (...) Nigdy to jednak nie oznacza oddania całej władzy i odpowiedzialności jednej strony na rzecz drugiej - mówi.
Jak podkreśla, granicą lojalności wobec premiera i wszelkiej władzy jest jej "zachęta do grzechu lub ingerencja państwa w sfery, które Bóg powierzył rodzinie lub Kościołowi".
- Państwo powinno również rozpoznać, że ich kompetencje są ograniczone, nawet jeśli działa w dobrej wierze. Rozwiązaniem są np. konsultacje z przedstawicielami kościołów, również mniejszościowych - wskazuje.
Z informacji Onetu wynika, że rząd konsultował swoje decyzje z przedstawicielami Kościoła katolickiego.
Po wywiadzie pastor Bartosik napisał na swoim blogu, że więcej niż połowa jego wypowiedzi została ocenzurowana.
Podzielił się więc nimi ze swoimi czytelnikami.
Jak się okazuje, na Onecie nie opublikowano między innymi jego słów o tym, że rząd "wielokrotnie swoimi decyzjami w pandemii sobie przeczył". Bartosik zauważył też, że lockdown i zamykanie biznesów już "były przerabiane" i dziś "można powiedzieć, że lekarstwo jest często gorsze niż choroba".
- Nie mówię, że należy sprzeciwiać się próbom powstrzymania wirusa. Jest on realny i groźny, ale skutki dotychczasowych działań polityków w kwestii pandemii są o wiele bardziej niszczące - zauważył.
Pastor zaznaczył, że nie zaprzecza istnieniu pandemii i temu, że koronawirus może być śmiertelny. Zwraca jednak uwagę na dużo większą (50 tysięcy) liczbę zgonów w 2020 roku nie z powodu Covid-19. Wskazuje na obostrzenia, które pozbawiły wielu ludzi pracy i źródła utrzymania, doprowadziły do braku opieki medycznej na inne choroby, spowodowały u dzieci i młodzieży choroby psychiczne i ogólny lęk ludzi przed udaniem się do lekarza.
- Liczba zachorowań zależy od liczby wykonanych testów. I tymi danymi można łatwo manipulować, kontrolować statystyki - dodał.
Zapytany przez dziennikarza pastor wyraził też gotowość do odwiedzenia szpitala zakaźnego.
"Oczywiście chętnie poszedłbym odwiedzić kogoś, kto jest w takim szpitalu. Tam są osoby w samotności, odseparowane od świata. Potrzebują wsparcia, obecności drugiego człowieka, otuchy. To również ważny element leczenia, terapii. Niestety są tego pozbawieni" - stwierdził.
Na podstawie: Onet.pl, pbartosik.pl