W wywiadzie dla polskiego magazynu "Głos przebudzenia" powiedział, że Kościół bardziej niż kiedykolwiek wcześniej powinien uznać za swój priorytet moc i wylanie Ducha Świętego, bo właśnie to jest "rozwiązaniem problemów tego świata".
Przypomniał słowa Jezusa z Ewangelii Jana 16,7: "Lepiej dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie".
- Jezus uważał, że to jest niezwykle ważne, by Duch Święty był między nami i działał w nas i przez nas. Zdaniem Jezusa, ważniejsze było, żebyśmy mieli Ducha Świętego, niż by Jezus był obecny z nami w ciele. A skoro to jest tak istotne dla Niego, my również powinniśmy uważać to za coś wyjątkowo ważnego" - podkreślił.
Ewangelista przekazał także bardzo dobre wieści. Otóż, pomimo utrudnień związanych z pandemią, dobra nowina wciąż dociera do rzesz ludzi.
- Nie pozwalamy, żeby pandemia nas powstrzymała. W ubiegłym roku udało nam się przyprowadzić do Chrystusa blisko milion osób. Zrealizowaliśmy ponad tysiąc projektów ewangelizacyjnych - wyjawił.
Co więcej, CfaN rozpoczyna szkolenia o nazwie "Evangelism Bootcamp". Dzięki nim zamierza przygotować do posługi 20 tysięcy ewangelistów. Kolenda liczy, że również oni będą co roku przyprowadzać miliony ludzi do Pana.
W wywiadzie dla "Głosu przebudzenia" podzielił się także niezwykłym świadectwem pierwszego cudu, jakiego naocznie był świadkiem podczas swojej posługi przed laty. Modlił się wówczas o cierpiącą na głuchotę dziewczynkę pochodzącą z hinduistycznej rodziny. Świadectwo porusza...
- Pomodliłem się o nią i nic się nie wydarzyło. Pomodliłem się po raz drugi - bez rezultatów. Pamiętam, jak patrzyła na mnie oczyma wyrażającymi desperację i smutek. Serce mi się ścisnęło. Pamiętam, że pomodliłem się wówczas w myślach: "Panie, jeśli dzisiaj miałbyś uzdrowić tylko jedną osobę, proszę, niech będzie to ta dziewczynka". W moim sercu było silne wołanie do Boga i wypełniało mnie współczucie. Jeszcze raz położyłem ręce na tę dziewczynkę, pomodliłem się znowu i krzyknąłem jej do ucha. Ku zaskoczeniu nas obojga, coś błysnęło w jej oczach, spojrzała na mnie i natychmiast wybuchła głośnym płaczem. Jej uszy stały się zdrowe - powiedział.
Po tamtym uzdrowieniu cała rodzina dziewczynki nawróciła się do Chrystusa!
Ze wspomnianego wywiadu z Danielem Kolendą można dowiedzieć się także wielu interesujących szczegółów dotyczących relacji, jakie utrzymywał ze swoim mentorem - śp. ewangelistą Reinhardem Bonnkem, który przyprowadził do Pana dziesiątki milionów ludzi, przede wszystkim w Afryce. Bonnke wyznaczył go na swojego następcę.
- Reinhard Bonnke często zwracał się do mnie - niekiedy w połowie kazania - przerywał głoszenie, wskazywał palcem na mnie, siedzącego w pierwszym rzędzie i mówił: "Danielu, nie bądź strażnikiem mojego dziedzictwa. Głoś ewangelię". (...) Nie chciał, bym mu budował pomnik albo opowiadał, co się działo w starych dobrych czasach, stawiał mu muzeum, pisał o nim książki czy coś takiego. Chciał, bym żebym rzeczywiście kontynuował dzieło, które on rozpoczął wiele lat wcześniej czyli bym aktywnie docierał do ludzi, głosił ewangelię i zdobywał dusze dla Chrystusa - mówi Kolenda.
Jako osoba, która spędzała z Bonnkem niezliczone ilości godzin Kolenda opisuje, czego nauczył się od swojego nauczyciela, na czym polegała niezwykła mądrość tego kaznodziei, a także jak doszło do tego, że to on został jego następcą.
Więcej na ten temat w "Głosie przebudzenia" - TUTAJ lub w: Empik, Inmedio, Ruch.