35-letni Fayadh, który ma na koncie między innymi udział w weneckim Biennale, został skazany przez miejscowy sąd na śmierć.
Sąd zrewidował tym samym poprzedni wyrok czterech lat więzienia i 800 batów.
- Byłem zszokowany, choć można było tego się spodziewać. Nie zrobiłem niczego, co zasługiwałoby na śmierć - zapewnia poeta.
Poecie przysługuje apelacja.
Co ciekawe, podczas procesu nie mógł wyznaczyć prawnika, ponieważ jego dokument tożsamości został skonfiskowany podczas aresztowania w styczniu ubiegłego roku.
Cała sprawa zaczęła się w sierpniu 2013 roku, gdy Fayadha zatrzymała policja religijna. Otrzymała wówczas skargę, że Palestyńczyk przeklinał Allaha i Mahometa, obrażał Arabię Saudyjską i dystrybuował swoją książkę z wierszami promującymi ateizm.
Fayadh twierdzi, że skarga wynikła tak naprawdę z jego osobistej dysputy z innym artystą na temat sztuki w jednej z kawiarń w mieście Abha.
Dziwi się, że został oskarżony o ateizm i szerzenie "destrukcyjnych myśli w społeczeństwie". Podkreśla, że jego książka opublikowana w 2008 roku dotyczy jedynie "bycia palestyńskim uchodźcą, spraw kulturowych i filozoficznych". Według niego, to "religijni ekstremiści" uznali te idee za "destrukcyjne" i wrogie wobec Boga.
Jego zwolennicy uważają, że jest karany w rzeczywistości za publikację wideo pokazującego publiczne biczowanie mężczyzny przez policję religijną.
Zobacz także: Przeszedł z islamu na chrześcijaństwo, a teraz spotkało go to! Z pomocą przyszli Polacy (WIDEO)
Źródło: The Guardian