Meczety mają problem z konkurowaniem z kościołami, w których odbywa się żywiołowe uwielbienie. Tak jest na południu Nigerii.
Dlatego coraz więcej grup muzułmańskich naśladuje tam zielonoświątkowców, by w ten sposób zdobywać wiernych.
"Chwała Allahowi!" - krzyczy na przykład imam ze Wspólnoty Nasrul-lahi-li (NASFAT) przed tysiącami wiernych zgromadzonymi w namiotach na przedmieściach Lagos.
Podczas kazania wykrzykuje w ważnych momentach "Allah" w stylu ewangelikalnych kaznodziejów, a osoby siedzące na różnokolorowych matach modlitewnych wznoszą ręce ku niebu.
Nigeryjscy muzułmanie wprowadzają nowe formy modlitwy i prozelityzmu, które są kojarzone z ewangelicznym chrześcijaństwem.
Oprócz tradycyjnych piątkowych modlitw organizowane są spotkania w niedzielne poranki, by maksymalnie zaktywizować wiernych. Nieoficjalnie, celem jest także powstrzymanie ich przed uczęszczaniem na nabożeństwa do kościołów.
Co ciekawe, w Nigerii zdarza się, że mieszkańcy obchodzą nie tylko święta muzułmańskie, takie jak Eid, ale i chrześcijańskie jak Boże Narodzenie.
Co więcej, nie jest rzadkim zjawiskiem, gdy muzułmanin entuzjastycznie woła "amen" albo słucha najnowszego hitu gospel w taksówce udekorowanej wersetami z Koranu.
Jednak, jak pisze agencja AFP, mimo starań podejmowanych przez meczety, charyzmatyczne kościoły przyciągają wiernych bardzo mocno i "przechodzenie na chrześcijaństwo jest powszechne".
Obecnie prawie 60 proc. Nigeryjczyków to chrześcijanie. 40 proc. to muzułmanie. Warto zauważyć, że podczas spisu ludności w 1963 roku 47 proc. mieszkańców określiło siebie jako muzułmanów, a tylko 35 proc. jako chrześcijan.
Na podstawie: AFP
Zobacz także: USA: egzekucja chrześcijanina. Przed śmiercią modlił się w językach