Vujicic kończy właśnie dwutygodniową podróż ewangelizacyjną po kilku azjatyckich krajach.
- Kiedy ta rodzina usłyszała, że będę przemawiał w Kuala Lumpur (Malezja), wsiadła do samochodu. Jechali siedem godzin, żeby się ze mną spotkać. Przyjechali i dowiedzieli się, że w sali nie ma już miejsc. Cierpliwie czekali cztery godziny aż wyjdziemy na zewnątrz. Udało im się wytropić, w której byłem furgonetce, co nie było łatwe, bo było duże zamieszanie, kiedy opuszczaliśmy budynek. Nasz konwój składał się z trzech furgonetek - tłumaczy Vujicic.
- Pojechali za nami. Chcieli się z nami przywitać. Kiedy zatrzymaliśmy się, żeby zatankować, wybiegli z samochodu. Nasz przyjaciel Joshua, zobaczył, że podeszli do furgonetki i powiedział: "wow, nie uwierzysz w to, co widzę. To rodzina z dziewczynką, która nie ma rąk i nóg. Chcą się z tobą zobaczyć". Wszyscy natychmiast zrozumieliśmy, że to spotkanie zaplanowane przez Boga - opowiada Nick.
Matka dziewczynki płakała, a na twarzy jej ojca widać było radość.
- Stali się bliscy mojemu sercu już po chwili rozmowy. Objęliśmy się, ucałowaliśmy i pomodliliśmy. Zaprosiłem ich do hotelu na poczęstunek i rozmowę. Okazało się, że tę dziewczynkę nazywają "Nik". Jej ojciec jest lekarzem, a matka pielęgniarką. Podobnie jak moja rodzina, oni również aż do momentu narodzin nie wiedzieli, że ich córka urodzi się bez kończyn. Porozmawialiśmy trochę przy obiedzie i nie mogę się doczekać, aż znów się skontaktujemy i będę mógł dodać im zachęty - podkreśla ewangelista.
- To właśnie spotkania takie jak to przypominają mi o tym, jak miłość potrafi jednoczyć nawet najbardziej zróżnicowanych ludzi. Kocham to, że miłość nie zna granic - podkreślił.
W spotkaniach z udziałem Nicka Vujicicia uczestniczą tysiące osób. Jego przesłanie jest pełne wiary i nadziei. Ewangelista mówi, że jego siłą jest Jezus i że to On daje mu pokój i radość.
W ramach swojego tournee po Azji Vujicic ma spotkać się między innymi z prezydentem Singapuru.
Źródło: Christian Post