Obszernego wywiadu udzieliła magazynowi "VIVA" po tym, jak została zwyciężczynią konkursu "VIVA! Najpiękniejsi".
Jak mówi, razem z latami przybyło jej dużo mądrości.
"Jak byłam małą dziewczynką, piękne wydawało mi się to, co było na zewnątrz. Gdy dziewczyna była ostro umalowana, korale błyszczały na jej szyi, uczesana w loki i ubrana w kolorowe ciuchy, wydawała mi się najpiękniejsza. Ale teraz, kiedy jestem już dorosła, pięknem dla mnie jest zgoda z samą sobą, harmonia wewnętrzna. To jest takie piękno, którego nie da się zmierzyć ani wyważyć, ani wystylizować" - wyjawia swoje przemyślenia aktorka.
Podkreśla, że dla niej pięknem są teraz także czyny.
"Dopiero, kiedy staniemy na Sądzie Ostatecznym przed Panem Bogiem, nasze czyny zostaną ocenione" - zaznacza.
Przybylska podchodzi dziś do tego zagadnienia inaczej niż przed laty.
"Kiedyś w szkole na religii katechetka kazała nam prowadzić dziennik dobrych uczynków. Jeśli zapisałam trzy lub cztery, to myślałam, że nie pójdę do piekła. Teraz nie jestem już dzieckiem, które wyszło właśnie z lekcji katechezy. Teraz mi się wydaje, że dobro to umieć naprawiać błędy, jakie popełniliśmy. I to nie tylko te rzeczywiste, ale też te w myślach. Zaczęłam więc pracować nad sobą, żeby nie ściągać tyle złej energii, która niszczy, kiedy masz w sobie złość. Teraz zaczynam to kontrolować. Dawniej, kiedy facet zajechał mi drogę, wyzywałam go w myślach od najgorszych. A przecież można tego człowieka jakoś wytłumaczyć, zrozumieć - był zamyślony albo ma jakiś problem domowy albo po prostu nie jest dobrym kierowcą. Wyzbywam się więc złych emocji, które nagromadzone we mnie sprawiają, że cierpią na tym najbliższe mi osoby. Staram się więc nie ulegać impulsom, nie złościć, być po prostu na co dzień życzliwą. To działa w obie strony, bo im ja jestem lepsza dla siebie, tym jestem lepsza dla innych. Czynienie dobra powinno przede wszystkim dotyczyć nas samych" - argumentuje aktorka.
Anna Przybylska dodaje też, że zmieniła swój sposób myślenia.
"Byłam skrajną pesymistką, wszystko widziałam w czarnych barawach i wiele niedobrych rzeczy sobie przepowiedziałam. Teraz jednak przesterowałam moją głowę na pozytywne myślenie, żeby cieszyć się życiem. I walczyć, bo mam o co. I wiesz co? Wyspowiadałam się pierwszy raz od 13 lat. Teraz znowu kumpluję się z Panem Bogim, chodzimy co niedziela na kawę. Bardzo dobrze mi z tą przyjaźnią, lecz nie narzucam nikomu mojej wiary, nie manifestuję jej i nie zmuszam innych, aby razem ze mną na tę niedzielną kawę chodzili. Ale po tych spotkaniach jest mi naprawdę o wiele lżej. I myślę, że dostałam swoją lekcję od Niego w jakimś celu. Po coś" - skończyła wywiad aktorka.
Latem ubiegłego roku Przybylska przeszła operację wycięcia guza trzustki i ma nadzieję, że będzie zdrowa. Jak przyznaje, teraz cieszy się każdą chwilą życia.
Źródło: VIVA!, kobieta.onet.pl