Aktor twierdzi, że z powodu swojej nieliberalnej opinii na temat polityki i spraw społecznych znalazł się na hollywoodzkiej "czarnej liście".
- Nie jestem imprezowiczem. Bo obu stronach sceny politycznej są ludzie, z którymi się nie zgadzam. Staram się stwierdzić, kto jest najlepszy. To samo w sobie wystarcza do umieszczenia mnie na czarnej liście w Hollywood - mówi Sorbo.
Aktor wyjawia, że w świecie gwiazd filmu w USA nie ma miejsca dla osób, które mają inne zdanie.
- Domagają się tolerancji, wolności słowa, ale jeśli całkowicie nie zgadzasz się z tym, co mówią, to mogą umieścić cię na czarnej liście. Mają taką władzę - tłumaczy.
Sorbo przyznaje, że natrafia często na ostry sprzeciw w związku ze swoją chrześcijańską wiarą.
- Jest odczuwalny negatywny stosunek do ludzi, którzy nie są liberalni. Nie mam wątpliwości, że zaszkodził mi w Hollywood fakt, że nie głosowałem na Obamę - twierdzi aktor.
Sorbo zagrał ostatnio ateistycznego profesora w filmie "God's Not Dead" (Bóg nie umarł). Rzuca w nim wyzwanie jednemu ze swoich studentów, by udowodnił istnienie Boga.
- Nie jestem ateistą, więc granie ateisty było zabawne. Jesteśmy aktorami i ciekawie jest grać różne role. Ten film ma w sobie wspaniałe przesłanie. Uwielbiam grać w filmach o wierze, ale nie chcę, żeby to było głoszenie do chóru. Chór już mamy. To ludzie, którzy wierzą w Boga, w Jezusa. Takie filmy są raczej dla tych, którzy siedzą przy płocie, powiedzmy, do niezależnych wyborców - wyjaśnia.
Największą sławę do tej pory przyniosły mu role Herkulesa i kapitana statku kosmicznego Andromeda. Poniżej trailer filmu "God's Not Dead" z Kevinem Sorbo.
Źródło: Christian Post