Pastorzy i wierni, o których nakręcono film dokumentalny "Fight Church", uważają, że tak i biorą udział w walkach MMA (mieszane sztuki walki).
- Będąc chrześcijanami, otrzymujemy czasem ciosy. Tu Biblia daje nam szkolenie - mówi pastor Paul Burress z kościoła Trinity Church w mieście Rochester (stan Nowy Jork).
Są gotowi walczyć na całego. Jednak, jak mówią, nie ma w nich żadnej złośliwości, a tylko chęć walki.
- Nie mamy w naszym sercu żadnej nienawiści czy goryczy. Udało nam się dotrzeć do bardzo wielu ludzi, którzy nigdy nie weszliby na zwykłe kościelne nabożeństwo. A tu przychodzą, ćwiczą fitness albo jiu-jitsu - mówi pastor Burress.
W tej inicjatywie chodzi więc o ewangelizację. Pastorzy, którzy biorą w niej udział, zdają sobie sprawę, że nie są typowymi duchownymi, ale nie przejmują się tym.
- Główny nurt chrześcijaństwa sfeminizował mężczyzn. Gdybyśmy wychowywali naszych chłopców na mężczyzn, to te problemy by odeszły - taka opinia pada w filmie.
Oczywiście nie wszystkim podoba się połączenie ewangelizacji z walką, zwłaszcza, że Chrystus głosił, by wstrzymywać się od przemocy, a zamiast niej okazywać miłość.
- Tradycja, której jestem częścią, mówi, żebyśmy kochali siebie nawzajem, a to nie jest miłość - mówi ksiądz występujący w filmie.
Na stronie internetowej kościoła "Fight Church" czytamy, że jego członkami są "pełni pasji szczerzy ludzie, którzy są wyszkoleni i przygotowani, by zapewniać praktyczną i duchową opiekę walczącym, trenerom i innym członkom społeczności MMA, a także ich rodzinom".
- Zapewne nie znajdowałbym się w miejscu, w którym dziś jestem, gdybym nie był chrześcijaninem - zaświadcza w filmie profesjonalny zawodnik MMA - Jon Jones.
Obraz w reżyserii laureata Oskara, Daniela Junge'a, ma ukazać się oficjalnie 24 kwietnia podczas festiwalu filmowego w Bostonie.
Poniżej jego trailer.