Przed miesiącem został poddany krytyce przez aktywistów gejowskich. Wyraził wówczas opinię, że geje i lesbijki są w stanie porzucić "homoseksualny styl życia". Teraz z kolei spotyka się z krytyką niektórych chrześcijan za jego radiowy wywiad, w którym wypowiedział się na temat homoseksualizmu.
Zapytany o sprawę małżeństw jednopłciowych, powiedział:
"Myślę, że to duży problem, że jako chrześcijanie, Kościół jesteśmy jak policja. Jest mi bardzo przykro z powodu okropnych, bolesnych rzeczy, jakie ludzie kiedykolwiek usłyszeli od wierzących, bo czasem patrzą oni przez bardzo homofobiczne okulary. Czasami to, jak ludzie wyrażają swoje stanowisko, poglądy, wydaje się bardzo homofobiczne. Wypowiedziano wiele bolesnych słów, które nie zawsze były zgodne z sercem chrystusowym. Ja każdą sprawę podsumowuję wersetem z Listu do Rzymian. Jest tam napisane: "Nie ma ani jednego sprawiedliwego". A więc nie ma na ziemi ani jednego człowieka doskonałego w Bożych oczach. W kolejnym wersecie czytamy: "Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej". To ja i ty, to każdy, kto chodzi po tej planecie. Wszyscy potrzebujemy Bożej miłości i miłosierdzia".
Artysta podkreślił też: "gdybyśmy nie byli grzesznikami. Jezus nie musiałby przyjść. Gdyby nie postrzegał nas jako grzeszników, mógłby nas kochać, nie umierając za nas. On umarł za nasze grzechy. Więc skoro wszyscy jesteśmy grzesznikami, to znaczy, że wszyscy potrzebujemy tej samej miłości, miłosierdzia i przebaczenia".
- Czyli nie masz nic przeciwko temu? - zapytał Franklina prowadzący.
- Myślę, że jeśli Biblia nazywa cokolwiek grzechem, to znajduje się on w tej samej kategorii, co duma, nienawiść czy cokolwiek innego. To dlatego powiedziałem, że wszyscy są w tej samej sytuacji - odpowiedział artysta.
W dalszej części zachęcał do opierania swojego życia na Słowie Bożym, a nie na ludzkich uczuciach.
W reakcji na wywiad, część chrześcijan wyraziła opinię, że Franklin w mądry sposób odpowiedział na zadane mu pytania. Inni stwierdzili, że lawirował, starając się je ominąć.
Podczas rozmowy 43-letni muzyk opowiedział również o swoich trudnych życiowych doświadczeniach, zwłaszcza z okresu dojrzewania. Gdy był dzieckiem, opuścili go rodzice. Adoptowała go wówczas jego ciocia.
- Zostałem adoptowany przez 64-letnią panią. Byliśmy chowani w naprawdę trudnych czasach. Miałem siostrę, która miała poważne problemy z narkotykami. Spędziła ponad 10 lat w więzieniu. Kiedy miałem 15 lat, zabito mojego kolegę. Wtedy wiara zaczęła być mi bliższa - powiedział.
Artysta przyznał, że w młodości bardzo grzeszył.
- Gdy byłem dzieckiem, w naszej rodzinie dochodziło do kazirodztwa, maltretowania. Kiedy ja i moja siostra mieliśmy 8 lat, widzieliśmy okropne rzeczy. Od 8 do 29 roku życia walczyłem z pornografią. Zresztą nie tylko. Prowadziłem też bardzo rozwiązły tryb życia".
Dziś Kirk Franklin jest znanym na całym świecie chrześcijańskim artystą gospel i, jak podkreśla, jego wiara jest dużo silniejsza niż we wcześniejszych latach.
Poniżej część wspomnianego wywiadu (w jęz. angielskim).
Żródło: Christian Post