Mówi się, że socjalizm coraz mocniej wkracza do Ameryki. Tego zdania jest choćby była ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ - Nikki Haley.
W wywiadzie dla CBN News podkreśliła, że wszystko to stanowi zagrożenie dla wolności obywateli.
- Myślę, że starają się zmienić fundament naszego rządu. Sądzę, że to jest tworzenie socjalistycznych rządów i przekroczenie uprawnień władzy - podkreśla.
Jak zauważa, obecna administracja prezydenta Joe Bidena chce, żeby rząd mógł decydować nie tylko o tym, czego mają się uczyć dzieci, ale również o tym czy ktoś ma prawo pracować czy nie.
- Oni chcą, żeby rząd kontrolował życie ludzi. To nie jest to, czego chcemy. To komunistyczne Chiny. My chcemy, żeby wolność była w rękach obywateli - wolność słowa, wolność religii, wolność, by być tym, kim chce się być, bez ingerencji rządu - zaznacza Haley.
Ostrzega, że ta wolność staje się zagrożona, gdy pozwala się na to, by wkroczył socjalizm i kontrola rządowa. Ale to nie pozostanie bez odpowiedzi.
- Wtedy reagują ludzie kochający wolność i mówią: "to nie taki jest nasz kraj. Nie o to prosiliśmy" - podkreśliła Nikki Haley.
Ostatnie zwycięstwo kandydata republikanów Glenna Youngkina w wyborach lokalnych w Wirginii (został gubernatorem) może sugerować, że również wyborcom obecne tendencje nie odpowiadają.
Była ambasador USA przy Organizacji Narodów Zjednoczonych liczy, że w przyszłym roku w wyniku wyborów do kongresu w środku kadencji (tzw. midterm elections) Republikanie odbiorą Demokratom nie tylko Izbę Reprezentantów, ale i Senat.
Na podstawie: CBN News