Izraelski dziennikarz założył jarmułkę i chodził ulicami Paryża przez 10 godzin. Był między innymi w dzielnicach zdominowanych przez muzułmanów, a także rejonach turystycznych miasta.
Reakcje ludzi, obok których przechodził, zostały zarejestrowane na kamerę ukrytą w plecaku jego kolegi. Na wszelki wypadek wynajął ochroniarza, którego nie widać na filmie. Widać za to wyraźnie antysemickie reakcje mieszkańców.
"Wszystko z panem w porządku? Jest Pan Żydem?" - to jeden z komentarzy.
Inny z przechodniów mówi: "Żyd" i nieoczekiwanie zaczyna iść za Kleinem, aż ten go przepuszcza. Jeszcze inny splunął w jego kierunku. Dziennikarz słyszy także słowa: "niech żyje Palestyna".
- Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Miałem nadzieję, że nikt nie wyjmie noża ani mnie nie zastrzeli - mówi Zvika Klein, który nie angażował się w rozmowę z osobami okazującymi wobec niego wrogość.
- Mogę zrozumieć, że Izrael jest traktowany jako stanowisko polityczne w Europie, ale ja tylko okazywałem moje poglądy religijne - dodaje.
Klein chodził po Paryżu na początku lutego, mniej niż miesiąc po tym jak islamiści zamordowali 12 osób w siedzibie satyrycznego tygodnika "Charlie Hebdo", a następnie czterech francuskich Żydów w miejscowym koszernym supermarkecie.
Wideo z eksperymentem izraelskiego dziennikarza poniżej.
Opracowanie: ChnNews.pl
Źródło: Washington Post