Podczas rozmów w stolicy Włoch z udziałem szefów unijnych instytucji padło wiele krytycznych słów odnośnie postawy tych państw członkowskich, które nie zamierzają przyjmować docierających do Europy migrantów.
Donald Tusk przyznał, że Unia znajduje się w "ryzykownym i złożonym momencie". Wyjawił przy tym dalekosiężne plany Brukseli.
"Jeden z moich kolegów w Brukseli, dość wysoko postawiony oficjel z jednej z instytucji, powiedział mi i myślę, że jest to dość powszechna opinia w Brukseli, że Unia Europejska ma zawsze problemy z państwami członkowskimi i nasze życie w Brukseli byłoby dużo bardziej komfortowe bez państw członkowskich. Mogę zrozumieć, dlaczego jest to marzenie pewnych kolegów" - oświadczył.
Przyznał jednak, że te marzenia są dalekie od spełnienia i należy ponownie je zdefiniować.
"Musimy dziś przyznać, że marzenie o jednym europejskim państwie z jednym wspólnym interesem, jedną wizją i może w przyszłości także jednym europejskim narodem było iluzją" - stwierdził.
Wezwał jednocześnie do zabezpieczenia zewnętrznych granic Unii, by przekonać obywateli, że UE jest w stanie je kontrolować. To ma pomóc w powstrzymaniu "marszu radykałów od Polski do Hiszpanii, od Skandynawii do Włoch".
W debacie wypowiadali się również: szef Parlamentu Europejskiego - Martin Schulz i szef Komisji Europejskiej - Jean-Claude Juncker. Obaj krytycznie o państwach nieprzyjmujących migrantów.
Komisja zaproponowała ostatnio, by państwa, które nie chcą przyjmować migrantów, mogły się z tego "wykupić", płacąc 250 tys. euro za każdego uchodźcę.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel uważa, że potrzebna jest "lojalność" wobec państw obciążonych napływem migrantów.
- Nie możemy mieć wspólnej Europy, jeśli odrzuca się wszelką formę podziału tych ciężarów, musimy więc dyskutować i o tej propozycji, to forma lojalności wobec krajów, które chronią nasze zewnętrzne granice, takich jak Włochy, Grecja czy Cypr - powiedziała i dodała, że tych krajów "nie można porzucić".
Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski określił propozycję Komisji jako "primaaprilisowy żart".
Krytycznie wypowiedział się o niej również premier Węgier - Viktor Orban.
Podkreślił, że przeciętny Węgier w ciągu 7 lat otrzymuje około 4 tys. euro ze źródeł europejskich, a 250 tys. euro zarabia średnio w ciągu 39 lat.
Źródło: NBC, niezalezna.pl, onet.pl
Zobacz także: To oszust! - mówi polski pastor o papieżu Franciszku. Reagują katolicy i popularne portale