"Mój gladiator złożył tarczę i zyskał skrzydła o 2:30. Jestem całkowicie załamany. Kocham mojego chłopca" - napisał na Facebooku ojciec malca - Tom.
Z kolei matka Alfiego Kate napisała: "Naszemu chłopcu wyrosły skrzydła o 2:30. Jesteśmy zdruzgotani. Dziękujemy wszystkim za wasze wsparcie".
To niesamowicie smutny koniec batalii o życie chłopca. Alfie cierpiał na niezidentyfikowaną poważną chorobę neurologiczną. Lekarze uznali, że należy go odłączyć od aparatury - wbrew woli rodziców. Opinię lekarzy wsparł sąd. Nie zgodził się też na to, by Alfie został przetransportowany do Rzymu, gdzie mógłby zaopiekować się nim watykański szpital. Sąd pozostał głuchy nawet na apele papieża Franciszka o ocalenie chłopca. Pomóc starały się także władze Włoch, które przyznały malcowi włoskie obywatelstwo. Zapewniono mu nawet specjalny samolot, którym mógł zostać przewieziony.
Sprawą Alfiego nie miał zamiaru zajmować się także Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Lekarze, którzy twierdzili, że chłopiec nie będzie w stanie samodzielnie oddychać, w końcu odłączyli go od aparatury. Mimo to Alfie walczył dzielnie i potrafił oddychać samodzielnie przez wiele godzin.
Wydaje się, że w końcu złamany został także ojciec chłopca. Widać to było przedwczoraj. O ile wcześniej groził lekarzom pozwem za to, jak potraktowali jego syna, o tyle w czwartek wygłosił nieoczekiwane oświadczenie, w którym podziękował lekarzom za ich "godność i profesjonalizm", zadeklarował chęć współpracy ze szpitalem i zapowiedział, że nie będzie więcej wychodził do dziennikarzy.
Na podstawie: The Telegraph, Sky News