Według gazety, Kościoły protestanckie budzą coraz większe zainteresowanie, a ci katolicy, którzy "coraz gorzej czują się" w Kościele katolickim, a nie chcą rezygnować z duchowej wspólnoty, szukają alternatywy.
Tygodnik przytacza relację Michała, który poprosił o nieujawnianie jego nazwiska.
Jak czytamy, w Michale "narastało zażenowanie" w Kościele katolickim "kazaniami księży, wypowiedziami hierarchów czy kościelną interpretacją gender".
Postanowił więc "przyjrzeć się" Kościołowi luterańskiemu.
Tam przypadło mu do gustu, że Kościół jest mniejszy i przez to nie jest "anonimową masą". Ma być też "bardziej ludzki", bo nie "narzuca" księżom celibatu i jest "otwarty na dopuszczanie kobiet do ołtarza".
Jak można przeczytać, wspomniany Michał odczuwał "wstręt do figur i obrazów" znajdujących się w katolickich kościołach.
"Miał poczucie, że jest coś złego w oddawaniu czci kawałkom materii. Raziła go infantylna, na wpół pogańska obrzędowość, czy status księdza jako istoty na wpół świętej, sprawującej autorytarną władzę nad parafianami. Czytał Pismo i coraz więcej się nie zgadzało" - pisze tygodnik.
Miał styczność ze wspólnotami waldensów, gdy jeszcze był we Włoszech, a później w Polsce - z baptystami i ostatecznie z Kościołem ewangelicko-reformowanym.
Z artykułu dowiadujemy się, że duchowni ewangeliccy "raczej zniechęcają" tych, którzy chcą wstąpić do ich kościoła z powodu gniewu na Kościół katolicki. Uznają bowiem, że "łowienie" takich osób byłoby "nieuczciwe i sekciarskie", a "budowanie na gniewie" byłoby nieodpowiednie.
Między innymi dlatego konwersja do ewangelików reformowanych nie należy do błyskawicznych. Jak czytamy, najpierw przez wiele miesięcy trzeba chodzić na cotygodniowe spotkania, na których czyta się Pismo Święte i rozmawia.
Autorka artykułu Joanna Podgórska, oprócz przykładu rzeczonego Michała, podaje także przykład dziennikarki Elizy Michalik, która, jak sama mówi, była "katoliczką bezrefleksyjną".
"Wychowała się w konserwatywnej rodzinie i chodziła do kościoła, bo się chodzi" - czytamy.
Zobacz także: Stanowcze słowa katolickiego arcybiskupa w związku z 500-leciem Reformacji
Elizę miała jednak zrazić działalność ojca Rydzyka. Z czasem i ona trafiła do Kościoła ewangelicko-reformowanego.
"Od nas pastor oczekuje samodzielnego myślenia, bo traktuje nas jak ludzi wolnych i odpowiedzialnych. Nie osądza mnie ani nie grozi ekskomuniką, gdy jako dziennikarka opowiadam się np. za liberalizacją ustawy antyaborcyjnej" - czytamy.
Podgórska wskazuje, że "nie chodzi o to, że Kościół ewangelicko-reformowany aborcję popiera".
Uznaje on jednak, że "kwestia odpowiedzialności moralnej nie powinna być w tym przypadku regulowana prawem".
- Tego się uczy poprzez etykę, a nie karalność i zakazy. Alternatywą jest taliban - mówi pastor kościoła ewangelicko-reformowanego w Warszawie Michał Jabłoński często zapraszany jako gość przez stacje telewizyjne.
"Kościół ewangelicko-reformowany dopuszcza antykoncepcję i zapłodnienie in vitro. Nie traktuje rozwodu jako grzechu, bo nie uznaje małżeństwa za sakrament. Sakramenty są tu tylko dwa: chrzest i komunia. W tradycji protestanckiej ksiądz nie jest kapłanem, ale kaznodzieją i doradcą" - dowiadujemy się.
Autorka artykułu wskazuje również, że w Kościele ewangelicko-reformowanym inaczej niż u katolików wygląda spowiedź.
"W czasie nabożeństwa wierni wspólnie odmawiają modlitwę spowiednią, a potem odpowiadają na zadawane przez duchownego pytania dotyczące wyznania wiary i chęci poprawy. Reszta rozgrywa się między człowiekiem a Bogiem. Spowiedź osobista możliwa jest na specjalną prośbę" - napisała.
Duchowni są wybierani w "demokratycznych wyborach" przez wiernych płacących składki, a większe szanse na wybór mają ci, którzy założyli rodziny, bo według parafian "tacy lepiej będą rozumieli ich problemy"
Cały artykuł tutaj
Uwaga! Artykuł ma wyłącznie charakter informacyjny i nie musi odzwierciedlać poglądów redakcji.