Kazanie wygłosił we Wspólnocie Uwielbienia "Głos Pana" w Skierniewicach, gdzie pełni rolę lidera. Tytuł głoszenia to "Słowo i tradycja w Kościele".
"Konflikt"
Zieliński w pierwszej kolejności odniósł się do katechizmu Kościoła katolickiego.
Jak stwierdził, uczy on katolików "prawdy" o tym, że ich wiara jest oparta zarówno na spisanym Słowie Bożym, jak i na "tradycji apostolskiej".
"Na tych dwóch fundamentach jest oparte nasze objawienie, zrozumienie prawd wiary" - oświadczył.
Jak zauważył, to w świecie chrześcijańskim "budzi pewien konflikt", bo nie wszyscy z takim postrzeganiem filarów wiary się zgadzają.
Zwrócił uwagę, że na przykład ewangelicy mówią, iż jako filar wiary wystarczy samo Słowo i ta zasada jest określana jako "sola scriptura".
Analizując tę kwestię, Zieliński wskazał jednak, że Biblia została "wpisana w pierwszym kanonie" dopiero w IV wieku.
"To znaczy, że przez cztery wieki oni mieli pismo Starego Testamentu, ale tak naprawdę Kościół żył na podstawie tradycji przekazywanej z ucznia na ucznia, z apostoła na ucznia i to jest tradycja przekazywana słownie. To jest fakt. Więc widzimy, że już pierwszy kościół żyje przekazem tradycji" - zaznaczył.
Przypomniał, że w 11 rozdziale, 2 wersecie 1 Listu do Koryntian jest napisane: "Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa. Pochwalam was, bracia, za to, że we wszystkim pomni na mnie jesteście i że tak, jak wam przekazałem, zachowujecie tradycję".
Choć, jak zauważył, niektóre tłumaczenia Biblii zamiast o "tradycji" mówią w tym wersecie o "nauce".
"Magisterium Kościoła"
Charyzmatyk wskazał również, że jak można przeczytać w Dziejach Apostolskich 15,1-33, apostołowie zgromadzali się, by omawiać kwestie sporne w Kościele. Był to tzw. Sobór Jerozolimski.
"Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do apostołów i starszych" - czytamy we wspomnianym fragmencie.
- Paweł, który jest uznawany już za autorytet, Barnaba również, idą do Jerozolimy, bo jest tam Kościół, apostołowie i starsi, którzy cieszą się autorytetem i którzy będą rozeznawać w tej sprawie - zauważa głoszący.
Jak czytamy w Dziejach Apostolskich "zebrali się apostołowie i starsi, aby rozpatrzyć tę sprawę"
To, według Zielińskiego, oznacza, że w Kościele już od samego początku istnieje "organ władzy", który rozeznaje czy coś pochodzi od Boga czy nie i ustala jak należy interpretować dane słowo.
- To jest jak najbardziej biblijne - stwierdza.
I przypomina fragment 2 Listu Piotra 1,20: "To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia" (w Biblii Warszawskiej "nie podlega dowolnemu wykładowi").
To, jak mówi, nie oznacza, co prawda, że Bóg nie może mówić do wierzących, ale "w kwestiach doktrynalnych" decyzje podejmują apostołowie i starsi, a nie zwykli wierzący.
- W Kościele nazywamy to magisterium kościoła. To jest bardzo biblijne - stwierdza Zieliński.
Czy sola scriptura jest biblijna?
Charyzmatyk zajął też osobiste stanowisko w sprawie tego czy zasada sola scriptura jest biblijna.
- Dla mnie nie do końca. Ponieważ gdyby samo Pismo, nie ujmując nic z autorytetu Pisma, kochamy je, wiemy, że to jest objawienie i to zostało spisane, to są święte słowa Boga, ale powiedzenie "samo Pismo", pozbawiając tego rozważania magisterium Kościoła czyli apostołów i starszych, tej interpretacji, zrozumienia, ich pytania Ducha Świętego, według mnie, jest niebiblijne - oświadczył.
Jak mówi, często spotyka się z zarzutami o niebiblijność pewnych zagadnień ze względu na to, że czegoś "nie ma w Biblii. Tymczasem, jak stwierdza, "to, że czegoś nie ma w Biblii, też jest biblijne".
Przypomina, że Pismo Święte mówi o tym, że nie wszystko zostało spisane, jak choćby w wersecie z Ewangelii Jana 21,25, który mówi o dziełach Jezusa:
"Wiele też innych rzeczy dokonał Jezus, które, gdyby miały być spisane jedna po drugiej, mniemam, że i cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by należało napisać".
Zieliński wskazuje też na słowa Jezusa z Dziejów Apostolskich 20,35, które nie znalazły się w żadnej z Ewangelii:
"W tym wszystkim pokazałem wam, że tak pracując, należy wspierać słabych i pamiętać na słowo Pana Jezusa, który sam powiedział: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać".
- Jezus powiedział i zrobił dużo więcej niż zostało spisane - zwraca uwagę głoszący.
Stwierdza, że "tradycja apostolska nigdy nie staje w sprzeczności ze Słowem Bożym, ale magisterium Kościoła właściwie to interpretuje".
Katechizm Kościoła katolickiego
"Z całego serca" poleca także czytanie katechizmu Kościoła katolickiego.
- Wiecie dlaczego? Bo czytasz sobie te rzeczy i widzisz, jakie to jest logiczne i jaki to ma sens. A mało kto z nas zna katechizm, mało kto czyta. Ja sam za mało czytam. Ale jak już czytam, to jestem powalony mądrością tego, co tam jest napisane - wyjawia.
Powołuje się przy tym na opinię Ulfa Ekmana - byłego pastora kościoła zielonoświątkowego "Słowo życia" w szwedzkiej Uppsali, autora licznych książek, który przeszedł na katolicyzm.
- Ulf Ekman - człowiek, który przez wiele lat był pastorem. Tak go Pan Bóg poprowadził, że przyszedł do Kościoła katolickiego, powiedział: "katechizm to najlepsza książka, jaką w życiu czytałem". I do tego was zachęcam, żebyśmy zobaczyli, że to naprawdę jest wszystko oparte na Bożym Słowie - oświadczył Marcin.
Polski charyzmatyk wyjawił także, że spotyka się z innymi zarzutami odnośnie katolickich doktryn. Niektórzy zwracają mu uwagę, że pewne dogmaty powstały w np. w XVI lub XVIII wieku i w związku z tym mają być "herezją".
- Dla mnie to nie jest argument na to, że to jest herezja. Dla mnie to jest argument na to, że Kościół wzrasta w objawieniu. To znaczy, że w Kościele dalej Duch Święty mówi do apostołów i starszych. Że dalej przemawia i Kościół chce go słuchać. I fakt jest taki - pełnia objawienia jest w Chrystusie, w Nim jest wszystko, ale dalej kroczymy w objawieniu, odkrywamy pewne rzeczy, których nie wiedzieliśmy na początku - mówi Zieliński.
Jako przykład dogmatu, który pojawił się "nie tak dawno i nad którym możemy się zastanawiać" podał dogmat o wniebowzięciu Maryi.
- Są osoby, które mówią "tego nie ma w Biblii". A czy jest cokolwiek o spoczynkach w Duchu Świętym w Biblii? No nie ma. Tam są fragmenty, że gdzieś proroka powaliło i padł w lewo czy w prawo. Teraz się kłócą czy od Boga jest w lewo czy w prawy czy w przód czy w tył.
To są tak śmieszne rozmowy, że w ogóle nie warto... O lewitacji chyba też nie ma nic, nie? A jednak historia Kościoła pokazuje, że lewitowali. O bilokacji też nie czytałem, a ilu mamy świętych w tradycji, którzy to robili? Ostatnio gdzieś pojawiają się oleje na rękach, kiedy Duch Święty przychodzi. Zapachy - w Biblii też o tym nie czytałem, a jednak to Duch Święty. Jest wiele rzeczy niespisanych, które są i pochodzą od Boga, które też rozeznaje Kościół, które nie są tak jasne. I teraz marnym argumentem jest, że tego nie przeczytałem w Biblii - wskazał.
Charyzmatyk przypomina, że sam Jezus zapowiadał: "i te i większe rzeczy będziecie czynić". Pyta więc czy jeżeli ktoś podczas modlitwy wydarzy się cud, którego nie ma w Biblii, to wierzący nie powinni dawać temu wiary.
- Ja nie kupuję tego rozumowania. Jest dla mnie nie do końca trafione - oznajmia.
Doktryna o wniebowzięciu Maryi
Wyznaje też, w jaki sposób uznał doktrynę o wniebowzięciu Maryi.
Jak najpierw mówi, pewnego dnia, w Święto Wniebowzięcia Maryi był w kościele i odczuł "niesamowicie bliską obecność Ducha Świętego". To dało mu do myślenia.
- Mam taki jeden moment w swoim życiu, kiedy byłem na eucharystii. I podczas tej uroczystości pamiętam, jak stałem za filarem i czułem niesamowicie bliską obecność Ducha Świętego. Mnie to aż zaskoczyło. Bo to było normalne pójście do kościoła, ale to było coś wyjątkowego. Mówiłem Boże: "dzisiaj nie jest święto zesłania Ducha Świętego. Dzisiaj jest święto wniebowzięcia Maryi. Co chcesz mi powiedzieć?" - wspomina.
Nie zapomniał o tym zdarzeniu. Kolejne przeżycie miało miejsce, gdy uczestniczył w rekolekcjach ignacjańskich - przez 9 dni.
- Nie gadałem z nikim. To był taki hardkorowy wyjazd, bo tam nie tylko na pierwszym tygodniu nie gadasz z nikim, ale nie możesz myśleć o pozytywnych rzeczach, bo medytujesz i kontemplujesz grzech. To ma generalnie sens. Mówię: "Boże, przez 9 dni, jeszcze z taką wyobraźnią, ja nie mogę o niczym pozytywnym pomyśleć". I uwierzcie mi, to nie było łatwe, ale to był bardzo mocny czas, bo Bóg do mnie dużo mówił. Bardzo mocno - tłumaczy.
Jak mówi, przychodziło mu do głowy wówczas wiele myśli.
- Podczas tego święta które było akurat podczas rekolekcji to było dla mnie niezwykłe, bo siedzę sobie na tej eucharystii i przychodzą do mnie myśli i było ich tak dużo, że kiedy sobie je wszystkie spisałem, zajęło to półtorej strony. Wyszedłem stamtąd. W życiu tak nie miałem. Półtorej strony notatek praktycznie o samej Maryi i tych rzeczach - opowiada.
Zaczął się nad tym zastanawiać. Jak stwierdził to, co spisał, "brzmiało naprawdę mądrze", co miało sugerować, że te myśli nie pochodziły od niego samego.
A spisał dokładnie następujące słowa w sprawie wniebowzięcia Maryi:
"Nie jest to prawda biblijna, lecz objawiona. Nie przyjmujemy rzeczy sprzecznych z Biblią, ale fakt, że nie wszystko zostało spisane. Musimy mieć uszy i serce, które są otwarte i badają rzeczy. Biblia mówi nam o Eliaszu i Henochu jako ludziach wziętych do nieba z duszą i ciałem. Skoro chwała starego przymierza objawiała się w ten sposób, to co dopiero powinno dziać się w nowym przymierzu, w którym żyjemy i które jest nazwane lepszym i doskonalszym. Skoro Maryja była pełna łaski, to Bóg mógł wziąć ją do siebie z duszą i ciałem".
- I kiedy to przeczytałem, powiedziałem: "Marcin, nie mam z tym problemu" - oświadczył.
Jak dodał, skoro w Starym Testamencie istnieje wzmianka o Eliaszu i Henochu, że zostali wzięci z duszą i ciałem do nieba, to "o ileż bardziej logiczne wydaje się, że w nowym, doskonalszym przymierzu może być wzięta do nieba kobieta, która nosiła w sobie Boga. Nie było wcześniej takiej ani nie będzie później ani jednej".
Zieliński wyjawia, że "w tym momencie wszystkie jego wątpliwości albo pytania do siebie zniknęły".
Wyjaśnia, że potrzebowałby jeszcze więcej czasu, żeby ten temat "zgłębić" i "podzielić się" ze słuchającymi "wszystkim, co w nim pracuje".
Zaufanie do Kościoła katolickiego
Na koniec jeszcze raz podkreślił potrzebę zaufania do Kościoła katolickiego. Oświadczył, że "uczy się coraz bardziej ufać Kościołowi".
- Coraz bardziej ufam Kościołowi. Czegoś nie rozumiem, ale ufam, bo wierzę, że Bóg prowadzi ten Kościół. To nie znaczy, że wszystko przyjmuję bezkrytycznie, bo nie. Słowo Boże mówi, że mamy też swoje namaszczenie. To namaszczenie daje nam objawienie, zrozumienie pewnych prawd, ale jeśli poszlibyśmy tylko w taki temat - samo Pismo czyli ja sam interpretuję to, co czytam, wszystkie rzeczy doktrynalne, to w momencie, kiedy nie zgodzę się z Kościołem, robię sobie swój własny i ściągam swoich wyznawców, a to jest niebezpieczne - zaznaczył.
Marcin Zieliński stał się ostatnio bardzo popularny. Regularnie podróżuje z posługą po Polsce i świecie. Wystąpił w programie telewizji TVN, a w ostatni weekend przemawiał podczas rekolekcji "Jezus na stadionie", które odbyły się na Stadionie Narodowym (głównym mówcą był charyzmatyk z Ugandy - John Bashobora).
Wspomnianego kazania "Słowo i tradycja w Kościele" wygłoszone przez Marcina Zielińskiego można w całości posłuchać poniżej.
Uwaga. Artykuł ma charakter informacyjny i nie musi odzwierciedlać poglądów redakcji.
Zobacz także: Czy Pismo Święte naucza zasady sola scriptura? Odpowiedź polskiego pastora