Twardo broniąca konserwatywnych wartości Krystyna Pawłowicz napisała do niego list. Zaczyna go dość nieśmiało słowami: "Księże Kardynale, proszę się nie gniewać, ale na żądanie naszych Wyborców i w swoim imieniu to powiem".
Następnie apeluje jednak, by przestał stosować wobec Polaków "uporczywą moralną przemoc" poprzez taką interpretację zasad wiary, "byśmy wbrew jasnemu nakazowi obrony krzyża, naszej instynktownej niezgodzie i uzasadnionemu strachowi o nasze życie i bezpieczeństwo sprowadzali do chrześcijańskiego kraju broniącego się przed lewacką agresją kulturową migrantów i uchodźców z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu i "integrowali się" z nimi".
Zauważyła, że pierwszym celem religijnym tych osób jest "nawracanie innowierców na islam często przez zastraszanie i terror".
Pawłowicz zaznaczyła, że Chrystus zostawił wiernym "nakaz obrony wiary", nie nauczał islamu, nie był muzułmaninem ani "uchodźcą czy migrantem" w obecnym "groźnym i odpychającym" znaczeniu.
Za nadużycie uznała zrównanie Chrystusa z obecnymi uchodźcami islamskimi i "migrantami terroryzującymi goszczące ich miejce".
Posłanka PiS zaapelowała do kardynała, by przestał Polaków "proislamsko agitować" i "zawstydzać "nieprzyjmowaniem uchodźców".
Przypomniała nakaz Dekalogu: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną".
Stwierdziła, że Polacy są narodem, który proporcjonalnie do swoich możliwości pomaga najwięcej ofiarom wojen.
"Mamy w Polsce już kilka milionów uchodźców z krajów sąsiednich i dalekich. Mamy ministra, który w zgodzie z wolą Polaków organizuje pomoc polską na miejscu i w krajach sąsiednich, bez potrzeby sprowadzania poszkodowanych do Polski i integrowania z się nimi pod przymusem i w strachu" - wskazała.
Przypomniała też, że pogląd, który przedstawiła, podziela większość naszych rodaków.
"Dziś bronimy Polski przed naporem bezbożnych nurtów lewackich i będziemy bronić przed antychrześcijańską agresją islamu, która teraz dokonuje się w Europie, i którą wszyscy przecież ze zgrozą obserwujemy. Proszę nam w tym pomóc i w tym właśnie błogosławić." - zakończyła list opublikowany przez portal wPolityce.pl.
Przypomnijmy, że kardynał Nycz podczas niedzielnej mszy z okazji Dnia Migranta i Uchodźcy powiedział, że "spotkanie z uchodźcą jest dla każdego chrześcijanina okazją do spotkania z Chrystusem". Dodał, że te słowa, które "każdemu z nas przypomina papież Franciszek", "wynikają z istoty Ewangelii".
Metropolita warszawski przytoczył słowa z Księgi Wyjścia:
"Nie uciskajcie cudzoziemców, boście sami kiedyś byli cudzoziemcami".
- To są słowa, które odnoszą się absolutnie do naszej polskiej sytuacji. Ile razy byliśmy tymi, którzy emigrowali, nie tylko byli uchodźcami. (…) Byliśmy ludźmi, którzy migrowali za pracą, za łatwiejszym, lepszym życiem, bo wiemy, jakie były czasy - stwierdził.
I znów odwołał się do apeli papieża:
"Dlatego papież mówi w swoim orędziu, że naszym zadaniem i także zadaniem Kościoła jest przyjmować uchodźców, chronić ich przed wszelkimi niebezpieczeństwami, które im grożą, ale także promować ich w tym środowisku, w którym się znaleźli, szukając lepszego życia, czy uciekając przed niebezpieczeństwem śmierci, prześladowań. Wreszcie uczestniczyć w procesie integracji tych ludzi".
Należy zauważyć, że choć Krystyna Pawłowicz skierowała swój list do kardynała Nycza, to prouchodźcza retoryka stała się standardem także u innych polskich katolickich hierarchów, między innymi u przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego, metropolity łódzkiego abp. Grzegorza Rysia i prymasa Polski - abp Wojciecha Polaka.
Zupełnie inaczej do tej sprawy podchodzi pastor Kościoła Wiary Ewangelicznej w Zielonej Górze Jarosław Bagiński. Zobacz artykuł: Nieprzyjmowanie uchodźców to brak miłości? Polski pastor zabrał głos
Na podstawie: wPolityce.pl
Stwierdzam, że jego przemyślenia, apele czy objawienia i wrażenia są nie ...