Kobiety w nim występujące drą przed kamerami symbole tzw. czarnego protestu i tłumaczą, dlaczego nie są feministkami.
Używają między innymi takich argumentów:
"Nie muszę brać sztandaru do ręki i chodzić na manifestacje, żeby czuć się wolną kobietą".
"Bo czuję się wspaniale, mogąc prosić mojego męża, żeby mi w czymś pomógł. O to, że zawsze mogę na niego liczyć".
"Lubię na przykład, kiedy mężczyzna okazuje mi szacunek, kiedy przepuszcza mnie w drzwiach, kiedy mogę się czuć przy nim bezpieczna".
"Nie wyobrażam sobie, że to ja mogłabym bronić i dawać bezpieczeństwo mojemu mężowi".
"Feminizm okrada też mężczyznę z prawa do bycia silnym, przewodnikiem, opiekunem. Odziera kobietę z naturalnych cech jak wdzięk, piękno, wrażliwość, prawo do bycia słabszą. Zmusza do udowadniania, że mogę być taka, jak mężczyzna".
Część z mówiących kobiet występuje w koszulkach z chrześcijańskimi hasłami i napisami reklamującymi internetową telewizję "Idź Pod Prąd", której autorstwa jest nagranie.
W międzyczasie w mediach społecznościowych rozkręca się akcja pod hashtagiem #NieJestemFeministką.
Sprawa zwróciła uwagę mediów. Napisała o niej liberalna Wirtualna Polska.
Autorka artykułu na ten temat, Helena Łygas, ze zgrozą zauważyła, że filmik "rozchodzi się w sieci z prędkością światła". Zarzuciła występującym w nim kobietom "ignorancję, niewiedzę" i niezrozumienie idei feminizmu i po kolei skrytykowała argumenty przez nie przedstawione, twierdząc, że są to "brednie".
Na akcję zwróciły uwagę także "Wysokie Obcasy" - serwis "Gazety Wyborczej". Zgodnie z tym, czego można było się spodziewać, ultralewicowy serwis stwierdził, że akcja świadczy o stereotypowym postrzeganiu feminizmu, którego założeniem ma być to, by kobiety "miały wybór". Brzmi znajomo, prawda? Najczęściej to hasło jest stosowane przez zwolenniczki aborcji, które chcą mieć "wybór" i zdecydować czy zabić swoje dziecko czy jednak pozwolić mu żyć.
Na akcję zwróciło uwagę także kilka mniejszych serwisów, w tym prześmiewczy AszDziennik.pl, który z filmiku po prostu zakpił.
"Mimo silnych argumentów przeciwko feminizmowi, jak np. "feminizm jest głupi", nagranie przyniosło odwrotny do zamierzonego efekt. Oglądające go kobiety zwróciły uwagę, że jego przesłanie mówi o prawie decydowania o sobie i byciu taką kobietą, jaką samą chce się być. Zupełnie jak w feminizmie" - czytamy.
"Powinni jeszcze dodać: "Przecież zrobiliśmy wszystko, żeby cię do niego przekonać" - dodano.
Patrząc na takie komentarze, tym bardziej należy docenić kobiety, które zdecydowały się wystąpić przeciwko feminizmowi, licząc się zapewne z tym, że spotka się to z krytyką liberalnych środowisk.