Według niego, bardzo przyjmuje się też narracja, że "w Kościele rządzą strasznie zakompleksieni ludzie, którzy krzywdzą innych. Że to wylęgarnia i przechowywalnia narcyzów".
Pastor pyta czy może ma to wywołać wstyd za przynależność do Kościoła?
Podkreśla, że on sam jest dumny ze swojej przynależności i wdzięczny Bogu, że "pozwolił mu być jedną z nieidealnych owiec należących do idealnego Pana".
- Głosów: (0%)
- Głosów: (0%)
"Niestety będę niepopularny i nietaktowny - dla mnie osobiście Kościół jest oazą normalności i przystanią miłości. Tak doświadczam" - oznajmia.
Jak mówi, bez wsparcia ludzi z Kościoła niejednokrotnie zostałby "w ciemnościach absolutnych, powierzając się negatywnym emocjom".
Widzi społeczność, która wspiera się nawzajem i stara się dążyć do dobrego.
Jednocześnie zdaje sobie sprawę z tego, że, jak wszędzie, również w Kościele mogą pojawić się ludzie "z wadami". Mimo to, według niego, nie należy "ogólnikowo oceniać całości przez pryzmat kilku negatywnych przykładów".
"To nadal wyjątek potwierdzający regułę" - zaznacza.
Jak pisze, warto zauważyć, ze wiele osób zaangażowanych w życie kościelne jest oddanych pomaganiu innym i podejmuje działania na rzecz dobra społeczności.
Kurylas nie neguje doświadczeń innych i nie zamierza bagatelizować problemów, jakie mogą występować.
Jednak, jak wskazuje, jego osobiste przeżycia prowadzą go do przekonania, że "warto szukać i doceniać dobro w Kościele, tak jak w każdej innej sferze życia, bez generalizowania i uprzedzeń".
Pastor apeluje:
"Widzisz niebo i dobro czy piekło i zło? Bo jeśli wszędzie widzisz demony, wszędzie widzisz zło i wszędzie widzisz brak miłości - dobrze się rozejrzyj - być może już jesteś zanurzony w piekle. Człowiek nieba jest uskrzydlony Chrystusem i inspiruje innych, by latać. To nie ktoś, kto sam nie potrafi się wznieść i chce innych sprowadzić w dół poprzez zadarcie nosa i prowokacyjną gardę".
Źródło: Facebook/Bartłomiej Kurylas