Według niego, po pewnym czasie to zaangażowanie nie wyjdzie im na dobre.
"Myślę, że pastorzy, którzy zbytnio angażują się w politykę, przemawiając zza pulpitu albo w mediach społecznościowych, popełniają błąd, który może powrócić i im zaszkodzić, gdy zyskają większy wpływ" - napisał na Twitterze.
W swoim kolejnym wpisie wyjaśnił, że chodzi mu o opowiadanie się za poszczególnymi partiami prawicowymi lub lewicowymi, a nie wypowiadaniu się w "kwestiach niesprawiedliwości", bo na nie, jego zdaniem, akurat warto wskazywać.
I’m talking specifically about party left / right type politics. Not issues of injustice. I think it’s good to call out injustice.
— Brian Houston (@BrianCHouston) 1 stycznia 2018
Kontrowersje w niektórych kręgach w związku z silnym zaangażowaniem politycznym wzbudza ostatnio Franklin Graham - ewangelista, który zdecydowanie opowiada się za Donaldem Trumpem. Podobne stanowisko zajmuje też na przykład Rick Joyner. Grupa pastorów stanowi ponadto ciało doradcze amerykańskiego prezydenta.
Po drugiej stronie zdaje się być na przykład to T.D. Jakes, pastor 30-tysięcznego kościoła "The Potter's House" w Dallas. W 2011 roku zaapelował on do Grahama, by ten przestał kwestionować chrześcijaństwo ówczesnego prezydenta Baracka Obamy.
Nie wiadomo jednak czy kogokolwiek z nich miał na myśli Brian Houston.
Należy zauważyć, że również w Polsce wielu pastorów zajmuje stanowisko w kwestiach polityki. Swoje poglądy w tej dziedzinie nieraz wyrażają także księża.
Zobacz także: Australia za legalizacją homomałżeństw. Reakcja pastora Hillsonga