- Przede wszystkim pragnę podziękować mojemu Panu i Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi. Ci, którzy niosą zło przeciwko mnie, nie będą mieli powodzenia. Ci, którzy stoją w ciemności nigdy nie mogą wyjść na światło. Cała chwała niech będzie jedynemu prawdziwemu Bogu Jezusowi Chrystusowi - powiedział podczas wywiadu jeszcze na ringu.
Docenił także swojego rywala. Stwierdził, że Wilder pokazał, że ma "serce mistrza". Określił go też jako "wojownika" i wyraził przekonanie, że Wilder jeszcze zostanie mistrzem.
Dla Fury'ego to wielki powrót po dwóch latach walki z uzależnieniami i depresją. Przypomnijmy - w 2015 roku również został mistrzem, pokonując Władimira Kliczkę.
Po tamtej walce również dziękował Jezusowi.
"Chciałbym podziękować mojemu Panu i Zbawicielowi Jezusowi Chrystusowi. W mocy Jezusa wygrałem dziś w Niemczech. Przyjechałem tu do Niemiec, do paszczy lwa, by stanąć naprzeciw wielkiego mistrza - Władimira Kliczki. Mój Pan, Zbawiciel, skała, zbawienie dał mi dziś chwałę. W potężnym imieniu Jezusa - dziękuję!" - oświadczył wtedy (więcej na ten temat tutaj: Pokonał Władimira Kliczkę i został mistrzem świata. To, co powiedział o Jezusie, jest niesamowite!
Mimo tych wypowiedzi, trudno pokusić się o stwierdzenie, by Fury był świadectwem wiary chrześcijańskiej. Znany jest bowiem także z nieprzyzwoitych wypowiedzi i obrażania rywali.
Nawet przed walką z Wilderem stwierdzil, że przygotowując się do niej, masturbował się siedem razy dziennie, by pobudzać swój testosteron. Zapowiedział też (wg niektórych mediów zażartował), że gdy minie nieco czasu od tej rywalizacji, "pójdzie w długą", zażyje kokainę i skorzysta z usług prostytutek.
Na podstawie: premierchristian.news, ringpolska.pl