Skoro mówi się, że "miłość to miłość" i "każdy powinien mieć prawo do poślubienia tego, kogo kocha", to czemu jakakolwiek liczba osób nie mogłaby zawrzeć "małżeństwa"? - takie pytanie stawia dr Michael Brown - autor książki "Czy możesz być gejem i chrześcijaninem?" (Can You Be Gay and Christian?).
Przypomina, że w ostatnie Walentynki w Tajlandii "pobrało się" trzech mężczyzn i natychmiast stało się to internetową sensacją.
Jak doniosła gejowska strona GayStarNews.com, kiedy Joke, Bell i Art opublikowali swoje "ślubne" zdjęcia w sieci, "Internet oszalał". Tylko jeden post na Facebooku został polubiony przez ponad 50 tysięcy, a skomentowany przez ponad tysiąc użytkowników.
"Dlaczego nie? W końcu "miłość to miłość", tak?" - ponownie pyta ironicznie Michael Brown.
Według niego, zdarzenie z Tajlandii tylko potwierdza to, na co wskazywano już od dawna - skoro małżeństwo nie jest już związkiem jednego mężczyzny z jedną kobietą, to może być czymkolwiek - związkiem pomiędzy dwójką, trójką, a nawet nieskończoną liczbą mężczyzn lub kobiet. No bo "dlaczego nie?".
Brown przypomina, że pojawiały się wcześniej informacje o trójce lesbijek, które się "pobrały", a także o ludziach, którzy "wychodzili" za samych siebie czy "brali ślub" ze zwierzętami lub przedmiotami nieożywionymi.
"Czy przypadkiem właśnie nie to napisał prezydent Obama, kiedy Sąd Najwyższy zniósł ustawę o obronie małżeństwa w 2012 roku?" - pyta.
Obama napisał wtedy: "miłość to miłość" (Love is love).
"Od lat gejowscy aktywiści nie odpowiedzieli na proste pytanie: skoro małżeństwo nie jest związkiem pomiędzy mężczyzną i kobietą, to dlaczego wymaga dwójki ludzi? Dlaczego nie wystarczy jedna osoba? A może potrzeba trzech czy więcej? Skoro aktywista gejowski mówi, że "małżeństwo to pełne miłości, długoterminowe zobowiązanie dwóch osób", to odpowiedź jest prosta: "kto tak mówi? To tylko twoja definicja. Skąd wziąłeś ideę, że to dwie osoby, jeśli nie z historycznego, naturalnego znaczenia małżeństwa?" - przekazuje swoje przemyślenia autor artykułu.
Paradoksalnie zauważa, że skoro uznawany jest za "bigota", bo nie uznaje "małżeństw" homoseksualnych, to aktywiści gejowscy (i ich sojusznicy) są tak samo "bigotami", jeśli nie uznają "małżeństwa" trzech mężczyzn.
Jak przypomina dr Michael Brown, G.K. Chesterton powiedział kiedyś: "nigdy nie niszcz płotu, dopóki nie poznasz powodu, dlaczego go postawiono".
Według Browna, ta zasada może być zastosowana również do małżeństwa, ponieważ "istnieje powód, dla którego istnieją fundamentalne społeczne struktury".
Autor ze zgrozą zwraca uwagę, że coraz częściej mówi się też o kazirodztwie pomiędzy osobami dorosłymi jako o czymś właściwym, o ile tylko wyrażają one na to zgodę.
"Zdziwieni? W czym problem? Przecież miłość to miłość, tak? Skoro te osoby się zgadzają, to kto może powiedzieć temu "nie"? - pyta ponownie.
Jak zauważa, żadna z opcji, która wyskoczyła z przysłowiowej puszki Pandory po zniszczeniu symbolicznego "płotu" małżeństwa, nie jest dobra.
Społeczeństwo niszczy więc małżeństwo na własną szkodę.
"To społeczny eksperyment skazany na niepowodzenie. A ci, którzy podtrzymują małżeństwo, takim jak zaplanował Bóg, będą we właściwej pozycji, by przetrwać sztorm. Nie trać więc nadziei. Trzymaj się mocno małżeństwa, jak Bóg je stworzył, a na końcu społeczeństwo będzie zazdrościło tobie i twojej rodzinie" - kończy zachęcająco dr Brown.
Czytaj także: Może stracić wszystko, bo odmówiła gejom. - Nie zrobię tego, co Judasz
Źródło: Christian Post
Informacja dla portali internetowych:
Kopiowanie całości artykułu niedozwolone. Przy użyciu większości tekstu wymagana informacja: "Pełna treść artykułu TUTAJ" (obowiązkowe podlinkowanie artykułu). W razie wykorzystania pojedynczych fragmentów, prosimy o wzmiankę o źródle (jak podaje portal chnnews.pl...)