Dane badawcze przychodzą z wiodących szpitali i uczelni.
- Badania pokazują, że modlitwa może zapobiec chorobie, a kiedy ludzie zachorują, może pomóc im w szybszym wyzdrowieniu - mówi dr Harold G. Koenig z amerykańskiego Uniwersytetu Duke. To psycholog zajmujący się w szczególności kwestią religii, duchowości i zdrowia, autor kilku książek w dziedzinie wiary i uzdrowienia.
Jak stwierdza, aby to sprawdzić, przeprowadzono analizę ponad 1500 badań. Wskazują one, że ludzie, którzy są "bardziej religijni i więcej się modlą, są zdrowsi umysłowo i fizycznie".
Wyniki większości badań sugerują też, że dłużej żyją osoby regularnie chodzące do kościoła.
- Dzięki zaangażowaniu w praktyki religijne, a także w społeczność wierzących, ludzie, ogólnie rzecz biorąc, radzą sobie lepiej ze stresem, mają lepsze samopoczucie, bo mają więcej nadziei, są bardziej optymistyczni, mniej doświadczają depresji i rzadziej popełniają samobójstwa - mówi dr Koenig.
Co więcej, zauważa, że takie osoby mają "silniejszy system odpornościowy, niższe ciśnienie krwi i prawdopodobnie lepiej funkcjonujący układ krążenia".
Badacz i pisarz Tom Knox jest badaczem, pisarzem i kiedyś był ateistą, ale uwierzył i regularnie chodzi do kościoła.
Przeprowadził dogłębne badanie medycznych korzyści wynikających z wiary.
- To, co odkryłem, mnie zdumiało. Coraz więcej badań naukowych z ostatnich 30 lat pokazuje, że przekonania religijne są medycznie, społecznie i psychologicznie korzystne - podkreśla.
Ma to szczególny wpływ na dłuższe życie.
Do takiego wniosku doszli choćby naukowcy z Uniwersytetu Teksasu w 2006 roku.
- Frekwencja religijna ma wpływ na śmiertelność osób dorosłych. Jest siedmioletnia różnica w długości życia pomiędzy tymi, którzy nigdy nie chodzą do kościoła i tymi, którzy chodzą co tydzień - mówi Tom Knox.
Magazyn "The American Journal of Public Health" badał przez pięć lat prawie 2 tys. mieszkańców Kalifornii w starszym wieku. Okazało się, że ci, którzy uczęszczali na spotkania religijne, mieli o 36 proc. niższe prawdopodobieństwo, że umrą w tym okresie od tych, którzy na nie nie chodzili.
Wyniki badania przeprowadzonego na 4 tys. starszych dorosłych opublikowane w magazynie "The U.S. Journal of Gerontology" świadczą o tym, że ateiści byli statystycznie bardziej narażeni na śmierć w tym wieku niż wierni.
Osoby zaangażowane w religię żyły dłużej od ateistów nawet, jeśli nie chodziły do miejsca kultu.
Amerykańskie Stowarzyszenie Nadciśnienia ustaliło w 2006 roku, że osoby uczęszczające do kościoła mają niższe ciśnienie od niewierzących.
Ujawniono też, że wierni szybciej wychodzą z raka piersi niż niewierzący, sprawniej radzą sobie z chorobą wieńcową i reumatoidalnym artretyzmem.
Badacze w szpitalu w San Francisco przyjrzeli się skutkom modlitwy nad 393 pacjentami mającymi problemy z sercem. Nad połową z nich modliły się obce osoby znające tylko ich imiona.
Okazało się, że pacjenci ci doświadczyli mniejszej liczby komplikacji, przypadków zapalenia płuc i potrzebowali mniej lekarstw.
Szybciej zdrowieli i wcześniej wychodzili ze szpitala.
- Ateiści mogą drwić z wiary, jeśli chcą, ale nie mogą zakładać, że nauka jest po ich stronie - zaznacza Tom Knox.
Czytaj także: Nauka daje coraz więcej argumentów na rzecz istnienia Boga
Źródło: Newsmax.com
Informacja dla portali internetowych (ze szczególną dedykacją dla plagiatorów z Fronda.pl):
Kopiowanie całości artykułu niedozwolone. Przy użyciu większości tekstu wymagana informacja: "Pełna treść artykułu TUTAJ" (podlinkowanie artykułu). W razie wykorzystania pojedynczych fragmentów, prosimy o wzmiankę o źródle (jak podaje portal chnnews.pl...)