Tak stało się w amerykańskim miasteczku Katy na przedmieściach Houston.
Pani Madeline Kirksey, która pracowała jako nauczycielka w miejscowym centrum nauki, twierdzi, że została zwolniona po tym, jak odmówiła zwracania się do 6-letniej dziewczynki jako do chłopca.
Kobieta mówi, że to rodzice dziewczynki o imieniu Sally postanowili, że jest teraz chłopcem o imieniu Johnny. Dlatego obcięli jej włosy, zmienili imię i zażądali od szkoły, by respektowała ich decyzję.
Kirksey nie mogła na to przystać. Chciała oszczędzić dziecku kpin ze strony rówieśników i uchronić pozostałe dzieci przed dezorientacją.
- W swoim wieku nie była decyzyjna. W niektórych dniach chciała być dziewczynką, a w niektórych chłopcem. To zależało od sytuacji w danym dniu - tłumaczy.
Należy dodać, że dziecko nadal korzystało z damskiej toalety.
Według doniesień, grając w piłkę z chłopcami, dziewczynka po mocnych uderzeniach futbolówką płakała i mówiła: "naprawdę nie jestem małym chłopcem".
Nauczycielka nie zamierzała ugiąć się przed żądaniami rodziców dziecka także z powodu swoich przekonań.
- Ufam Bogu - oświadczyła.
Teraz, po tym, jak została zwolniona, złożyła skargę na placówkę, w której pracowała.
- Madeleine zapłaciła cenę za obronę wszystkich dzieci w tej placówce. Utracono nad tym, co tam się działo, kontrolę i ta oddana, doświadczona pracowniczka została niesłusznie zwolniona - ubolewa prawnik pani Kirksey - Andy Taylor.
Rzecznik placówki nie chciał ustosunkować się do sprawy. Wyraził jednak żal, że kobieta udała się ze sprawą do mediów. Według niego, zrobiła to celowo, biorąc pod uwagę toczącą się w regionie debatę wokół ustawy, która miała między innymi umożliwić osobom transseksualnym korzystanie z toalet przeznaczonych dla ich nowej płci.
Zobacz także: Ewangelista rozmawia z transwestytą (WIDEO)
Źródło: Houston Chronicle, ABC.com