Urodził się w grudniu 1991 roku. Matka, gdy go zobaczyła, zaczęła krzyczeć z przerażenia. Lekarz dawał mu zaledwie kilka dni życia.
Dzieciątko wywieziono do sierocińca w północnej Rumunii bez zgody rodziców. Chłopiec został pozostawiony w metalowym łóżeczku w pokoju z gołymi ścianami pełnym innych niechcianych albo niepełnosprawnych dzieci. Skąpo go karmiono i czekano aż umrze.
Rodzicom udało się go odnaleźć, ale byli bardzo ubodzy i nie byli w stanie się nim zaopiekować.
On jednak miał w sobie życie. Przyjmował pożywienie, zyskując kolejne kalorie i wagę. Kiedy miał siedem miesięcy, miejscowy lekarz uznał, że malec potrzebuje opieki medycznej. Poprosił o pomoc Brytyjkę, która akurat przebywała na miejscu w ramach misji dobroczynnej. W ciągu kolejnych miesięcy ponura przyszłość Cornela przekszałciła się w przyszłość pełną nadziei.
Kobietą, która znalazła się w rumuńskim ośrodku, była osoba wierząca - Doreen Munn. Do Rumunii razem z pięcioma innymi wierzącymi kobietami przywiozła żywność i ubrania.
- Lekarz pokazał mi małe dziecko. Miało anielską twarzyczkę. Doktor powiedział mi, że jest mało prawdopodobne, by przeżyło dłuższy czas i zapytał czy mogłabym zawieźć je na leczenie do Anglii - wspomina Doreen.
Przystała na tę prośbę. Najpierw musiała jednak poprosić o zgodę rodziców chłopca. Dowiedziała się przy tym, że jego matka była tak zrozpaczona, że przeżyła załamanie nerwowe.
W końcu wszelkie formalności udało się załatwić. Cornel przybył do Anglii w wieku 16 miesięcy. Wraz z mężem, Kenem, Doreen uzyskała dla niego pomoc od brytyjskich lekarzy.
Ci stwierdzili, że w związku z poważną deformacją jego nogi, amputacja będzie najlepszym wyjściem. Również w tym przypadku Doreen i Ken zapytali o zdanie biologicznych rodziców chłopca, ponieważ uważali, że nie mieli prawa podjąć decyzji, która zaważy na reszcie jego życia. Uzyskali ich zgodę. Operację przeprowadzono.
Doreen i Ken pokochali Cornela. Chłopiec znalazł się w pełnym miłości otoczeniu. Uczył się grać na basie i na perkusji. Gdy miał 14 lat, zajął drugie miejsce w państwowym konkursie perkusyjnym, pokonując 400 innych uczestników. Założył też zespół - City Walls.
W lipcu 2003 roku przepłynął na basenie tysiąc metrów. Podczas tego charytatywnego wydarzenia zebrano 4 tys. funtów dla dzieci, które ucierpiały w wyniku wojny w Iraku. Cornel stworzył również fundację, która zbiera środki na rehabilitację osób niepełnosprawnych.
- Współczuję jego matce, że nie doświadczyła radości z Cornela, ale nie miała możliwości się nim opiekować. Powiedziała nam, że się z tym pogodziła. Wydaje mi się, że można powiedzieć, że uratowaliśmy mu życie i daliśmy mu szansę, jakiej potrzebował. Nie jestem w stanie myśleć o tym, co by było, gdyby to nie nastąpiło - mówi Doreen Munn.
Cornel był jednym z 600-700 rumuńskich dzieci, które w latach 90. trafiły do brytyjskich rodzin.
Dziś jest już mężczyzną. Ukończył filozofię i teologię na uczelni Keble College w Oksfordzie.
Nosi nogę-protezę, ale z rękami daje sobie radę.
- Nie pozwalam, by moja fizyczna niepełnosprawność stanęła mi na drodze. Zawsze znajduję rozwiązania dla rzeczy, z którymi mam trudności. Jestem wojownikiem - mówi o sobie Cornel.
Doreen i Ken Munn, którzy go adoptowali, mają również cztery córki. Są pełni podziwu dla osiągnięć Cornela.
On sam poświęcił swoje życie Jezusowi. Uwielbia Go też na instrumentach.
Oto, jak zagrał na perkusji utwór "Indescribable" chrześcijańskiego artysty Chrisa Tomlina, a także na kontrabasie "Folsom Prison Blues" Johnny'ego Casha.
Źródło: telegraph.co.uk, CNL News, Christian Post