Ta wywodząca się głównie ze środowisk konserwatywnych i tradycjonalistycznych grupa twierdzi, że popełnił on błędy w adhortacji apostolskiej "Amoris Laetitia" poświęconej sprawom rodziny.
Ogłosiła liczący 25 stron list, który zawiera "korektę" jego stwierdzeń.
Miał on zostać dostarczony papieżowi w jego rezydencji św. Marty. Nie otrzymali jednak od niego odpowiedzi.
Autorzy twierdzą, że papież wsparł herezję odnośnie małżeństwa, życia moralnego i Eucharystii, co rozprzestrzeniło się w Kościele.
Według nich, papież "fałszywe i heretyckie tezy stanowiące wielkie zagrożenie dla dusz wiernych" wsparł "słowami, czynami i zaniedbaniami oraz fragmentami dokumentu Amoris Laetitia".
Zarzuty dotyczą między innymi stanowiska wobec rozwiedzionych będących w nowych związkach, których sytuację, według adhortacji, powinno się rozpatrywać indywidualnie.
Skrytykowano słowa papieża o tym, że rozwiedzeni chrześcijanie, którzy zawarli nowe związki cywilne, "nie znajdują się koniecznie w stanie grzechu ciężkiego" i mogą "otrzymać łaskę uświęcającą i wzrastać w miłości".
Według listu, to, co napisał papież jest niezgodne z prawdą objawioną, w którą mają wierzyć katolicy.
Sygnatariusze domagają się od Franciszka potępienia tych stwierdzeń i tego, by w przyszłości nauczał zgodnie z wiarą katolicką. Zaznaczają przy tym, że ich "korekta" nie podważa nieomylności papieża. Przypomnijmy - ta dotyczy nauczania papieża ex cathedra.
Listu nie podpisał co prawda żaden biskup ani kardynał, ale wśród sygnatariuszy jest np. były prezes Banku Watykańskiego - Ettore Gotti Tedeschi, były profesor KUL - Arkadiusz Robaczewski, zwierzchnik lefebrystów - bp Bernard Fellay, akademicy i badacze.
"Amoris Laetitia" skrytykował wcześniej amerykański kardynał Raymond Burke. Więcej o tym w artykule: Kardynał przestrzega przed "bałwochwalstwem papiestwa"
Źródło: Interia.pl, LifeSiteNews.com