U naszych południowych sąsiadów od kilku dni notowanych jest zaledwie kilka przypadków dziennie.
Najwięcej było ich 14 kwietnia - 114.
Na Słowacji zanotowano do tej pory także wyjątkowo mało zgonów - 23, co sprawia, że ten kraj wyróżnia się na tle Europy.
Słowacy swoim sukcesem w walce z zarazą zainteresowali ekspertów, którzy zaczęli badać, co takiego zrobiła Bratysława, że koronawirus okazał się dla niej niestraszny.
Jak wskazuje agencja Bloomberg, ten liczący 5,5 mln mieszkańców kraj zamknął szkoły, sklepy i granice wcześniej niż jakikolwiek inny kraj po Włoszech, a słowaccy politycy czy prezenterzy telewizyjni zaczęli nosić maseczki jeszcze zanim rząd nakazał to obywatelom.
Według szefowej oddziału epidemiologii na Uniwersytecie Medycznym w Wiedniu Evy Schernhammer, kluczowa była właśnie szybkość działania.
- Idealne byłoby zatrzymanie epidemii na etapie, gdy można sprawdzać kontakty każdej zainfekowanej osoby. Patrząc wstecz, Słowacja zrobiła to, co trzeba - powiedziała.
W związku z dobrą sytuacją w kraju, rząd Słowacji stopniowo otwiera gospodarkę po okresie zamknięcia.
- Jeśli obecna tendencja utrzyma się, to będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy wśród państw, które najlepiej poradziły sobie z tą sytuacją. W większości społeczeństwa wirus się nie rozprzestrzenia - stwierdził Martin Smatana - szef słowackiego Instytutu Polityki Zdrowotnej.
Sytuacja na Słowacji jest dowodem, że z koronawirusem można sobie poradzić. Nieźle radzą sobie także inni nasi południowi sąsiedzi Czesi, gdzie notowanych jest po kilkadziesiąt przypadków dziennie, a także Litwa - po kilkanaście infekcji.
Na podstawie: Bloomberg, Worldometers