Główny inicjator tego rodzaju wydarzeń w Polsce, Artur Pawłowski, odpowiedział na pytania "Głosu Wielkopolski". Jak podkreślił, Marsze dla Jezusa nie są "nowością" i funkcjonują "od początku istnienia chrześcijaństwa".
Pierwszy marsz taki jak te organizowane obecnie odbył się natomiast w latach 80. w Londynie.
- Ludzie maszerowali już w 25 krajach Europy, ale także w Japonii, Indiach czy Nepalu. Ideą od początku było to, by połączyć siły chrześcijan różnych wyznań. Marsz dla Jezusa to marsz za czymś, a nie przeciw czemuś. To nie marsz protestacyjny - zaznaczył Pawłowski w wywiadzie.
Podczas marszu ma być rodzinna atmosfera. Ma on się także koncentrować na "pozytywnych aspektach wiary, która łączy, a nie dzieli".
- Jest kolorowo, wesoło, jest muzyka i taniec, wspólne modlitwy i wspólne jedzenie. Wiara czasami kojarzy się ludziom z czymś smutnym, poważnym, nie wolno śmiać się i tańczyć. Nam z kolei zależy, by pokazać, że z Bogiem można dobrze się bawić. To kochający ojciec, który chce, abyśmy radośnie spędzali czas - wyjaśnił organizator.
Uczestnicy marszu chcą manifestować wartości takie jak: rodzina, uczciwość, moralność, sprawiedliwość, szacunek dla rodziców, męża czy żony, wychowanie dzieci na dobrych obywateli.
Zapytany o to czy marsz ma charakter ekumeniczny, Artur Pawłowski odpowiedział:
"Na marsz zaproszeni są wszyscy, także niewierzący. Marsz wspólnie organizują przedstawiciele Kościołów protestanckich i katolicy. Zapraszamy katolików, protestantów, każdego, kto chce z nami spędzić dobrze czas. Jezus nie tworzył barier między różnymi grupami społecznymi, zmarł za każdego z nas. Jezus jest dla każdego, kto chce Go przyjąć, każdy jest zaproszony."
Marsz w Poznaniu rozpocznie się w sobotę o godz. 12 na placu Mickiewicza pod krzyżami. Od godz. 15 rozpoczną się tam koncerty, które potrwają do 22. Na scenie wystąpi kilkanaście zespołów.
Artur Pawłowski to polski emigrant mieszkający w Calgary w Kanadzie, gdzie wraz z żoną prowadzi chrześcijańską służbę dla osób bezdomnych i potrzebujących o nazwie Street Church. Dzięki jego działalności co roku wydawanych jest 200 tys. posiłków, a przesłanie ewangelii dociera do ludzi, którzy sami z siebie nigdy nie wybraliby się do kościoła. Owocem wspólnego zaangażowania Artura i jego współpracowników są liczne nawrócenia dealerów narkotyków, prostytutek, a nawet płatnych morderców (część z tych osób pracuje w Kościele Ulicznym jako wolontariusze).
Cały wywiad z Arturem Pawłowskim przeczytasz TUTAJ
Więcej informacji na temat Marszu dla Jezusa w Poznaniu znajdziesz TUTAJ
Stwierdzam, że jego przemyślenia, apele czy objawienia i wrażenia są nie ...