Podczas rozmowy w Calgary poruszono wiele tematów i kontrowersji. To między innymi kwestia stosunku pastora Pawłowskiego do Kościoła katolickiego i kleru, ale również sytuacja w Kościołach ewangelicznych i ich udział w przedsięwzięciach ewangelizacyjnych.
Uwaga. Artykuł ma charakter informacyjny i nie musi odzwierciedlać poglądów redakcji.
To właśnie ten ostatni temat jako pierwszy zaczęli omawiać wspomniani pastorzy we wspólnym programie opublikowanym na YouTube.
Jak wiadomo, Artur Pawłowski jest głównym organizatorem Marszu dla Jezusa i Tygodnia Jezusa. Obie ewangelizacyjne imprezy regularnie odbywają się w polskich miastach. Główne wydarzenie ma zazwyczaj miejsce w Warszawie.
Według Pawłowskiego, podczas ostatniego Tygodnia Jezusa w stolicy Polski nawróciło się kilka tysięcy osób.
Obaj pastorzy byli zgodni, że była to doskonała okazja do ogłoszenia ewangelii mieszkańcom. Tym bardziej, że scena główna była usytuowana w jednym z najbardziej uczęszczanych miejsc - na placu Zamkowym.
Obaj wyrazili jednak żal, że na wydarzeniu zabrakło członków niektórych wspólnot.
Przy tej okazji, Pawłowski odniósł się do szerszego problemu braku jedności wśród chrześcijan przy podobnych inicjatywach. Według niego, głównymi przyczynami takiego stanu rzeczy są zazwyczaj pycha oraz zazdrość, a także mentalność na zasadzie "każdy sobie rzepkę skrobie".
Jak wyjawił, podczas organizacji Marszów dla Jezusa spotykał się niejednokrotnie z ostrymi, a nawet opryskliwymi reakcjami liderów kościołów. Usłyszał między innymi, że jest to "zakichany" "spęd", w którym oni nie zamierzają uczestniczyć.
Z odmową miał spotkać się między innymi ze strony Kościoła zielonoświątkowego przy ul. Siennej w Warszawie, Kościoła baptystów w Toruniu czy Kościoła metodystów.
Ekumenizm, doświadczenia pastora Pawłowskiego
Pastorzy przeszli następnie do tematu ekumenii.
Artur Pawłowski, były katolik, podkreślił, że ekumenia jest jednością w Chrystusie, w oparciu o Słowo Boże.
- Nie wolno nam jako wierzącym partycypować w herezji - stwierdził.
Przypomniał, że apostoł Paweł pisze, że wierzący nie powinni jadać rzeczy dedykowanych demonom i bożkom. Podkreślił, że jeśli widzi w danych Kościołach katolickich czy protestanckich "nieprawdę","kłamstwo", to nie bierze w tym udziału.
Pastor Jankowski wyraził opinię, że tego rodzaju rzeczy w przypadku Kościoła katolickiego są "oczywistością". Pawłowski podkreślił jednak, że napotyka na problemy także w kościołach zielonoświątkowych, gdzie, według niego, zdarza się, że manifestuje się duch "kundalini" i "trzepanie się, szczekanie czy wycie".
- Nie biorę w tym udziału, bo nie chcę brać udziału w czymś, czego nie ma w Słowie Bożym, czego Bóg mi nie potwierdza swoim Duchem Świętym - powiedział.
Pawłowski przedstawił także historię swojego życia. Był niegdyś mocno związany z Kościołem katolickim. Wychował się jako katolik, był ministrantem, "kochał to robić" i chciał służyć Bogu. Zapisał się także na kółko oazowe, uczestniczył w pielgrzymkach do Częstochowy i całował obrazy. W kościele bywał codziennie. Chciał zostać księdzem. Znalazł się w zakonie na próbny okres - kilka tygodni. Właśnie to jednak go "przeraziło".
- To, co zobaczyłem, przeraziło mnie strasznie. Dostałem szoku. Starsi koledzy - alkohol, dziewczynki. Korupcja. Hierarchowie zachowywali się jak królowie we własnych zamkach. Przyjechał arcybiskup w purpurach, szatach, w złocie, z tronem. Nasi starsi koledzy byli już święceni. My byliśmy następni - za jakiś czas. Powiedziałem, że kiedyś będę chciał być jak on - królem w swoim zamku, który będzie miał kasę, władzę. Ale żeby to osiągnąć, musisz kłamać, oszukiwać, udawać, być hipokrytą - mówi
Pawłowski.
Jak wspomina, zadał sobie w pewnym momencie pytanie czy chce przeżyć swoje życie w hipokryzji.
- Wiedziałem, że będę miał dziewczyny, że będę pił, że będę robił pieniądze na boku, że będę korzystał ze swojego życia na maxa. Powiedziałem sobie wtedy, że nie jestem w stanie przeżyć życia jako hipokryta - wyznaje.
Opuścił wówczas zakon.
Podczas rozmowy z pastorem Jankowskim opisał także inne szczegóły tego, co zobaczył prawie 30 lat temu.
- Nasz ksiądz przełożony był hazardzistą, przepijał i przegrywał kasę na lewo i prawo - wspomina.
Pastor Jankowski zaznaczył, że Kościół katolicki nie jest Kościołem Jezusa Chrystusa ani "nigdy nim nie był".
- Ci ludzie tak naprawdę nie znają prawdziwego Boga, Chrystusa Ewangelii. Oni wyznają zupełnie innego Jezusa wyznają i inną Ewangelię - stwierdził.
- Ale ja o tym wtedy nie wiedziałem. Bóg mnie wyrwał brutalnie - odpowiedział pastor Pawłowski.
Jak mówi, po wyjściu z zakonu niepotrzebnie utożsamiał grzech ludzi, którzy "mienili się sługami Boga" z żywym Bogiem.
- Myślałem, że taki skorumpowany i hipokrytyczny jest Bóg i utożsamiałem grzechy tych ludzi ze świętym Bogiem, który tak samo tego nienawidził - wytłumaczył.
Jak mówi, po odejściu z zakonu zaczął współpracować z mafią, zajmował się przemytem, stał się alkoholikiem i robił wiele "złych rzeczy". Odszedł daleko od Boga przez to, że "został oszukany".
Poznał jednak Marzenę - przyszłą żonę, która była dopiero co nawrócona i bardzo go wówczas zaintrygowała.
- Ja poznałem ludzi religijnych, ale większość z nich to byli skorumpowani hipokryci, a tutaj poznaję dziewczynę, która mówiła o Bogu, ale mówiła o nim w prostocie, wielkiej miłości, z niesamowitym szacunkiem i miała z Nim relację - wspomina.
Trochę czasu minęło aż przyjął Jezusa Chrystusa i zaczął czytać Słowo Boże.
Teraz uważa, że "największą tragedią" Polaków jest to, że wielu z nich, tak jak on kiedyś, utożsamia Boga z "hipokryzją człowieka".
Przyjaźń z abp. Grzegorzem Rysiem
Organizator Marszu dla Jezusa odniósł się także do kontrowersji wokół swojej rzekomej przyjaźni z arcybiskupem, metropolitą łódzkim Grzegorzem Rysiem (ich wspólne zdjęcia były publikowane na stronach Marszu dla Jezusa). Oświadczył, że z tym duchownym widział się "może trzy razy w życiu".
- Wszystkie spotkania były oficjalne, nie prywatne, na które byłem zaproszony, żeby coś mówić. Na spotkaniach dzieliłem się ewangelią. Opowiedziałem o historii mojego syna, jak umarł i Bóg go wzbudził z martwych. Opowiedziałem mu wizję. Czyli innymi słowy robiłem to, do czego mój Pan mnie powołał, mówiłem ewangelię. I tyle, kończy się moja relacja z moim "przyjacielem" biskupem Rysiem - stwierdza Pawłowski.
Dodaje, że takich "przyjaciół" jak abp Ryś ma "pewnie z milion".
Pawłowski mówi w programie więcej o swoim stosunku do obyczajów i tradycji.
Wyjawił między innymi, że zmienił swój stosunek do mszy, w której uczestnictwo było dla niego czymś "świętym i niesamowitym", a dziś nie chciałby brać w niej udziału.
Razem z pastorem Jankowskim ostro skrytykował stronę DetektywPrawdy.pl, która pisała o jego przyjaźni z biskupem Rysiem, nie pytając go o fakty.
Jak wyjaśnił, swoje zdjęcie z arcybiskupem zamieścił, żeby pokazać, że "Jezus również dotyka hierarchów. również pragnie, aby papież się nawrócił".
Pawłowski podkreślił, że Bóg kocha wszystkich i za wszystkich umarł, a każda dusza jest bezcenna.
Odnosząc się do swojej współpracy z Kościołem katolickim, stwierdził, że jeżeli zostaje zaproszony "gdziekolwiek by to nie było, nawet do baru" i ma okazję głosić ewangelię i opowiedzieć swoją historię, to nie widzi powodu, żeby tam się nie udać, skoro "Bóg otwiera drzwi".
Właśnie to - ewangelię i historię swojego życia - miał przekazać, gdy został zaproszony do zakonu w Krakowie. Modlił się tam także za zakonników.
Przypomniał, że również samego Jezusa faryzeusze zapraszali do swojego domu.
Tu pastor Jankowski zaznaczył:
"mówimy absolutnie "nie" dla innej ewangelii, innego Jezusa, który jest krzewiony i opisywany i czczony w budynkach katolickich. Mówimy absolutne "nie" dla tych rzeczy, natomiast ewangelizowanie ludzi, którzy siedzą w tych budynkach, którzy bardzo często nie wiedzą, jakiego Jezusa głoszą, że są w oszustwie - mówimy takiej ewangelizacji "tak".
Pawłowski podkreślił, że na Marsz dla Jezusa zaprasza wszystkich, bo jak tłumaczy, ci, którzy wierzą, mają dzięki temu okazję do ewangelizowania tych, którzy przyjdą, a nie wierzą.
Opisał sytuację z Tygodnia Jezusa w Gdańsku, gdy na jego apel o przyjęcie Jezusa Chrystusa, odpowiedział ksiądz.
- Ten ksiądz stał w sutannie i przyjął do swojego serca Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela - wyjaśnił.
Przypomniał, że również w czasach biblijnych wielu faryzeuszy i saduceuszy przyjmowało Chrystusa.
Zaapelował, by kiedy wierzący zobaczą go następnym razem "wśród Kościoła katolickiego, liberalnych polityków czy hindusów i muzułmanów", to będzie to znaczyło, że Bóg "otworzył mu drzwi, aby mógł pójść do tych ludzi, do których większość się iść boi i by mógł powiedzieć im o Jezusie".
Eucharystia
Pastor Pawłowski wyjaśnił także kwestię eucharystii, która często bywa przedmiotem sporu między protestantami a katolikami.
Podkreślił, że Chrystus, łamiąc chleb podczas ostatniej wieczerzy, "symbolicznie w duchu i w prawdzie" powiedział, że jest to Jego ciało.
- Jezus powiedział tym samym: jeszcze nie rozumiecie tego, co będzie się działo, że za chwilę będę aresztowany i moje ciało będzie złamane dla was. Będzie zniszczone, splugawione, rozcięte. Rozciął to, rozerwał i mówił: "jedzcie" czyli bierzcie udział, w tym, co Ja rozpocząłem, bądźcie częścią tego, co się będzie działo - wyjaśnił.
Zaznaczył, że czytając Słowo Boże, nie można "brać wyrywkowo jednego wersetu i budować na tym całej teologii, ale należy patrzeć na całe Słowo Boże".
- Dlatego następny werset idzie z tym w parze i mówi, że każdy musi wziąć swój krzyż. Innymi słowy, mnie nienawidzili, i was będą; o mnie mówili złe rzeczy, o was też będą - stwierdził.
Pastor Kościoła Ulicznego w Calgary przypomniał, że "nasi bracia i siostry" byli paleni na stosie przez Kościół katolicki.
- Za co nas mordowali? Za prawdę, za Słowo Boże. Jezus to mówił: "będą robić wam te rzeczy. Nie jest sługa większy od swojego mistrza" - oświadczył.
- Prawie 60 milionów świętych zostało zamordowanych. Ludobójstwo przez Kościół katolicki - wtrącił Jankowski.
Tłumacząc dalej kwestię ostatniej wieczerzy, Pawłowski zwrócił uwagę na słowa Jezusa o podawanym winie. Chrystus powiedział wówczas: "to jest krew moja". Pawłowski dostrzega symboliczny wydźwięk tych słów.
- To było wino, to nie była krew. Znowu mówi w prawdzie i w duchu, w symbolice. Tak samo jak Jezus nie jest drogą, którą widzimy, a mimo to mówił "Ja jestem drogą". Mówił "jestem drzwiami", a nie jest drzwiami. To jest symbolika - wyjaśnia.
I kontynuuje:
- Jezus mówi "to jest moja krew, pijcie". Bierze ten symbol, mówiąc dokładnie to samo - pijcie, będziecie brali udział w tym dziele, które właśnie się rozpoczyna. Będziecie częścią tego. To jest moja krew symbolicznie. Każdy, kto będzie brał w tym udział, będzie w moim Królestwie - wytłumaczył.
Przypomniał, że właśnie tak wygląda życie każdego chrześcijanina - narażone jest na ataki, szykany, kłamstwa i prześladowania.
- My naprawdę pijemy krew Jezusa Chrystusa i jemy Jego ciało. Innymi słowy bierzemy udział w tym, w czym On brał udział, w tym krzyżu. Jezus zapłacił swoją krwią - objaśnił.
Pomimo tych słów, Pawłowski zaznaczył, że "nie boi się budynków kościelnych ani Kościoła katolickego" i może bez problemu "posiedzieć tam na nabożeństwie".
- Nic mnie nie porwie, nic mnie nie zje. To jest jakiś absurd. Bo ja nie boję się kłamstwa, ciemności. Jest na odwrót - to ciemność boi się prawdy - oświadczył.
Pastor Jankowski ma nieco inne podejście. Na nabożeństwo w kościele katolickim udałby się tylko wtedy, gdyby miał okazję tam "ewangelizować i coś zmienić".
Takie okazje miał Pawłowski.
- Bóg daje mi niesamowite okazje. Mam okazje ewangelizować. Kilkakrotnie byłem w zakonach. Miałem okazję głosić w Kościele katolickim - stwierdził.
Judea jak Samaria
Mówił jednak nie tylko o problemach związanych z Kościołem katolickim, ale i tych w kościołach ewangelicznych.
Gdy kilka lat temu udawał się do naszego kraju, Bóg miał przekazać mu przesłanie dla Polaków.
- Bóg powiedział mi: "powiedz Polakom, że Judea stała się tak samo obrzydliwa jak Samaria" - wspomniał.
Gdy poprosił Go o wytłumaczenie, zrozumiał, o co chodziło.
- Kościół katolicki jest samozwańczy, jedynozbawczy. Twierdzi, że Bóg dał im posłanie i to oni, nie Jezus Chrystus, decydują, kto wejdzie, nie wejdzie, kto może, kto nie może. To oni, człowiek decyduje. Przez jakiś czas tylko Kościół katolicki tak twierdził, no i mówimy o bałwochwalstwie, ikonach, obrazach, figurkach. Ale zobacz, co niestety dzieje się w Kościołach protestanckich - zwrócił się do Jankowskiego.
Następnie obaj skrytykowali kościół Hillsong za to, że jak się okazało, w uwielbieniu byli tam homoseksualiści (chodzi o filię Hillsonga w Nowym Jorku. Osoby te miały zostałć później odsunięte od służby, red.). Słowa krytyki pastorzy poświęcili też tzw. ewangelii sukcesu, "kundalini i zwodniczym duchom" czy nadmiernemu wywyższaniu pastorów w kościołach.
Bóg miał powiedzieć Pawłowskiemu, że Kościół protestancki w Polsce stał się tak "zadufany, pyszny i arogancki, że przejął we własnych oczach i myślach rolę jedynozbawczego Kościoła".
- Innymi słowy, Kościół katolicki jest be, my jesteśmy tutaj i możesz wejść do Królestwa Bożego tylko jak należysz do naszego Kościoła - wyjaśnił pastor.
Według niego, w Kościele pojawia się "prawdziwy ogień" wtedy, kiedy jego członkowie wychodzą do ludzi na zewnątrz i zaczynają czynić to, co "Jezus rozkazał nam czynić".
- Kiedy człowiek nawrócony wychodzi na zewnątrz, to nagle zaczyna się mu otwierać horyzont. Klapki spadają i nie chodzi już o ciebie, o mnie, tylko o Królestwo Boże - powiedział.
Ubolewa, że w ostatnich latach Kościół "zamyka się w klatce, buduje system zabawy, teatr, w którym ludzie są zabawiani".
- Pastor, w szczególności w Ameryce, wychodzi i pierwsze, co robi, to opowiada dowcipy, rozluźnia atmosferę. Zza kazalnicy, świętej kazalnicy. Ludzie się super czują, po nabożeństwie mają wyjść i zostawić kupę kasy, bo się czują dobrze. Na koniec dnia człowiek ma wyjść zbudowany, utwierdzony, że tak naprawdę nic nie musi więcej zrobić, że wszystko zostało zrobione - opisuje.
Tymczasem, jak stwierdza, gdy czytamy Nowy Testament, to widzimy, że kluczem jest zmiana życia.
- My ciągle musimy się udoskonalać, zmieniać, choć wiadomo, że to robi Duch Święty, Jezus - wytłumaczył.
Pawłowski nie chciał tylko skupiać się na Kościele katolickim, bo, jak stwierdził, dotychczasowa jego rozmowa z Jankowskim zabrzmiała tak, jakby Kościół protestancki "nagle zdobył medal prawdy".
Również drugi z pastorów przyznał, że Kościół ewangeliczny ma "wiele niedociągnięć" i "wiele zwiedzenia", bo "został zaatakowany".
Jak stwierdził, 30 lat temu znany kaznodzieja śp. David Wilkerson był pod wrażeniem ewangelicznego chrześcijaństwa w Polsce, bo ono "stało na prawdzie". Dziś, według pastora, sytuacja jest gorsza.
- Zobaczcie, co się stało - weszła ewangelia sukcesu, inwazja duchów nieczystych, podziały. Gdzie jest Kościół Chrystusa w tym wszystkim? - zapytał.
- Jeżeli mamy takich klaunów jak Detektyw Prawdy bez prawdy, jeżeli mamy liderów, którzy nie chcą brać udziału w ewangelizacji miasta, liderów, którzy zaczynają mówić "nie, bo..." wbrew Słowu Bożemu, to zaczynamy mieć potężny problem - stwierdził Pawłowski.
"Polska na rozdrożu"
Według niego, Polska staje na rozdrożu, bo Kościół katolicki "zawalił na każdym kroku", a "hipokryzja i obłuda doszły do zenitu" i "ludzie to widzą".
Z kolei Kościół protestancki "zawala teraz", bo zaczyna obracać Kościół w Kościół "feel good", Kościół sukcesu mówiący "Bóg cię kocha i ma wspaniały plan dla twojego życia i nic nie musisz zrobić".
- A Biblia mówi "jesteś złodziejem, to musisz przestać kraść". Wyraźnie jest napisane, że mamy przestać grzeszyć. I mamy modlitwę Jezusa Chrystusa, który mówi: "pragnę, abyście się zjednoczyli" po to, byśmy w potędzie jedności powalczyli o następne dusze - zaznacza.
Wezwał chrześcijan w Polsce, by przestali skupiać się na rzeczach, które ich dzielą, bo inaczej "nigdy nie usiądą przy tym samym stole".
- Wiele rzeczy będzie nas dzieliło, ale musi nas łączyć krew, Jezus Chrystus, krzyż, Słowo Boże, Duch Święty, prawda - podkreślił.
Zaznaczył, że Kościół nie powinien zajmować się plotkami i swoimi "królestwami", a Królestwem Jezusa Chrystusa.
Na koniec pastor deklarację wygłosił pastor Artur Jankowski:
"Ta kongregacja nowej wiary, którą tworzymy w Polsce będzie skupiała ludzi, którzy chcą iść tą wąską ścieżką prawdy, prawdziwej ewangelii, nie ścieżką kościołów mocy, która jest zwiedziona zwodniczymi duchami kundalini, nie ścieżką ekumenii innego Jezusa, innej ewangelii, nie ścieżką ewangelii sukcesu, która też jest widoczna w kościołach protestanckich, ewangelicznych. To ma być ścieżka wąska, prawdziwa, która jest biblijna, ewangeliczna, prawdziwa, która uczy prawdy chrystusowej, żywego, prawdziwego Chrystusa".
- Fajnie było porozmawiać z kimś, kto nie boi się prawdy - dodał na koniec Artur Pawłowski.
Cała ich rozmowa poniżej.
Uwaga. Artykuł ma charakter informacyjny i nie musi odzwierciedlać poglądów redakcji.
Zobacz także: Pastor kościoła Hillsong, Brian Houston, wydał oświadczenie ws. homoseksualizmu
Stwierdzam, że jego przemyślenia, apele czy objawienia i wrażenia są nie ...