Temat skutków Reformacji podjął akurat teraz ze względu na zbliżającą się jej 500. rocznicę.
Podczas "Dialogów u św. Anny" stwierdził, że to, że Reformacja zakwestionowała "Kościół i urząd nauczycielski Kościoła" doprowadziło do tego, że z czasem zaczęto kwestionować chrześcijaństwo jako całość, a nawet Boga. Z kolei teraz kwestionuje się człowieka przez ideologię gender i inne jej podobne.
- Od momentu, kiedy zaczął się proces Reformacji, zaczęła się też pewna degradacja człowieka - podsumował tę kwestię.
Początek Reformacji metropolita nazwał "dramatycznym, a być może nawet tragicznym podziałem w chrześcijaństwie zachodnim".
W związku z tym, jak uważa, jej 500-letni jubileusz "nie jest wcale momentem świętowania".
- To raczej pokazanie kolejnego sprzeniewierzenia się chrześcijan wobec tej modlitwy, testamentu, jaki zostawił nam Pan Jezus w wieczerniku w swojej mowie arcykapłańskiej, w której modlił się o jedność i mówił, że po tym poznają, że jesteście moim uczniami, jeśli będziecie się miłować nawzajem - stwierdza.
Jego zdaniem, 500 lat temu tej miłości zabrakło i zaczął się "rozłam prowadzący do nienawiści, wojen i antyświadectwa wobec Chrystusa i jego ewangelii".
- To antyświadectwo doprowadziło do tego, co mamy dzisiaj - stwierdził.
Odpowiedział następnie na pytania.
W jednym z nich charyzmatyczna katoliczka zwróciła uwagę na aktualną tendencję "powstawania Kościoła ponad denominacjami - wspólne śpiewanie i granie dla Pana".
"Czy możliwy jest Kościół bez teologii, oparty jedynie na uwielbieniu Jezusa, który to Kościół obejmuje cały świat? Czy to jest ten ekumenizm, o który chodzi?" - zapytała.
Abp Jędraszewski w odpowiedzi przyznał, że tym "problemem pentekostalizacji Kościoła" zajmuje się komisja ds. nauki wiary episkopatu Polski.
Określił to jako "próbę przejmowania pewnych wzorców Stanów Zjednoczonych i innych ośrodków dalekich od nas, które biorą w nawias doktrynę Kościoła i poczucie wspólnoty, tego, że jesteśmy jako Kościół czymś jednym i wszystko chcą budować na emocjach - wspólny śpiew, okrzyki, podnoszenie rąk do góry, niekiedy jakieś omdlenia w Panu".
Metropolita zapytał następnie: "co to ma wspólnego z Kościołem, który założył Jezus Chrystus? Z Kościołem, który ma bardzo określoną prawdę. Jej źródłem jest Ewangelia, cały Nowy Testament, w przypadku, co jest podkreślane w Kościele rzymskim, tradycja Kościoła".
Według niego, wspomniane "tendencje" to "negowanie Kościoła takim jaki jest"
- Mamy do czynienia z pewnym tendencjami, które bazując od środka jakby od wewnątrz ten Kościół chciały w nowy sposób już, nie ten jak 500 lat temu, ale tendencja w sumie jest podobna - negowanie Kościoła takim jest, w imię pomysłów różnego rodzaju liderów - powiedział.
Arcybiskup uważa, że "trudno to pogodzić z nauczaniem Kościoła, z jego poczuciem tożsamości".
Odwołując się do dokumentów Kościoła rzymskokatolickiego, między innymi do Konstytucji o Kościele z Soboru Watykańskiego II, stwierdził na koniec, że "pełnia prawdy o Kościele, według tego, w co my wierzymy, mieści się w tym, czego naucza święty, katolicki, apostolski Kościół".
- Pan Jezus najbardziej mówi i działa najbardziej głęboko poprzez sakramenty właśnie w Kościele rzymskim - oświadczył.
Całe jego wystąpienie na wideo poniżej.
Uwaga. Powyższy artykuł ma charakter informacyjny i nie musi odzwierciedlać poglądów redakcji.
Zobacz także: Episkopat o grze na gitarze elektrycznej w Kościele