Publicysta Bogumił Łoziński na łamach portalu Gościa Niedzielnego w artykule "Posłanka Pawłowicz poucza Kościół" wyraził oburzenie faktem, że Krystyna Pawłowicz "kontestuje nauczanie Kościoła i polskiego Episkopatu w sprawie uchodźców".
Jak stwierdził, "wykracza ona poza swoje kompetencje".
Łoziński uważa, że jej stanowisko to wyraz "niebezpiecznej postawy", bo oto "świeccy uważają, że wiedzą lepiej, jak interpretować nauczanie Kościoła".
Publicysta ze zgrozą zauważa, że jej reakcja na to nauczanie, zachęcające do przyjmowania uchodźców, jest "charakterystyczna dla wielu Polaków".
Argument posłanki o tym, że "zrównanie Chrystusa z obecnym uchodźcą islamskim, migrantem terroryzującym goszczące go miejsce jest nadużyciem", uznaje za "kompletnie chybiony na poziomie nauczania Koścoła".
Przyznaje co prawda, że przy przyjmowaniu muzułmanów całkowicie nie da się wykluczyć islamskiego terroryzmu, ale zaraz potem dodaje, że nie można nieprzyjmowania uchodźców tłumaczyć nauczaniem Kościoła, bo jest ono "diametralnie inne".
"Bardzo często wierność Ewangelii niesie za sobą konieczność ofiary. Czy obawy przed niebezpieczeństwem, które możemy maksymalnie ograniczyć, są przed przykazaniem miłości bliźniego? Miłość wiąże się z poświęceniem i ofiarą, a nie poczuciem bezpieczeństwa, które wcale nie musi być zagrożone" - stwierdza.
Warto zauważyć, że Bogusław Łoziński zapomniał o fakcie, że naszym bliźnim są nie tylko uchodźcy, ale również nasi bliscy, członkowie rodziny i znajomi. Czy miłością bliźniego wobec nich byłoby więc narażanie ich na niebezpieczeństwo?
Biblia mówi, że kto "kto o swoich, zwłaszcza domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego". (1 Tm. 5,8).
Miłością bliźniego jest więc niesienie pomocy, ale nie trzeba tego robić, jednocześnie narażając swoich bliskich i rodaków na zagrożenie, bo wtedy zapominamy o miłości do nich.
Krytycznie do artykułu Łozińskiego odnieśli się internauci. Komentujący zauważyli, że Kościołem nie są hierarchowie, ale wszyscy wierni jako "wspólnota". Felieton określono jako "mocno naciągany". Podkreślono, że prawo do opinii każdy członek Kościoła, a profesor Pawłowicz powiedziała tylko "głośno to, co wszyscy myślą".
Należy zauważyć, że choć Krystyna Pawłowicz skierowała swój list do kardynała Nycza, to prouchodźcza retoryka stała się standardem także u innych polskich katolickich hierarchów, między innymi u przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego, metropolity łódzkiego abp. Grzegorza Rysia i prymasa Polski - abp Wojciecha Polaka.
Co jeszcze napisała prof. Pawłowicz i jakie słowa wypowiedział kard. Nycz, dowiesz się tutaj: Pawłowicz do Nycza: proszę się nie gniewać, ale...
Na podstawie: Gosc.pl
Zobacz także: Magdalena Ogórek: to dlatego liberałowie chętnie przyjmują muzułmanów
Złączcie się ze Mną, małe dzieci, w walce przeciw bestii podobnej do baranka, Masonerii wprowadzonej do wnętrza kościoła w celu zniszczenia Chrystusa i Jego Kościoła. ...