Oparł się mu Singapur.
Trzech gejów starało się uchylić obowiązujące od 76 lat prawo zakazujące seksualnych relacji pomiędzy mężczyznami. Bez skutku.
"Choć rozumiemy głęboko trzymane uczucia osobiste apelantów, sąd nie może nic zrobić, by im pomóc. Ich rozwiązanie leży, o ile w ogóle, w sferze legislacyjnej" - podkreślili sędziowie, zaznaczając, że w tej sytuacji liczy się tylko głos prawa.
Organizacje gejowskie i progejowskie są oburzone takim werdyktem. Miejscowe grupy broniące praw człowieka wydały oświadczenie, w którym stwierdziły, że sąd "stracił okazję, by pokazać, że Singapur jest akceptującym, otwartym i inkluzywnym społeczeństwem", a także, że ta decyzja otwiera drogę dyskryminacji, ponieważ każdy Singapurczyk powinien być równy względem prawa.
W obronie tradycyjnej rodziny występowali wcześniej miejscowi baptyści. W czerwcu w kościele Społeczność Wiary (FCBC) zgromadziło się ich 6 tysięcy. Byli ubrani na biało.
- Nie narzucamy naszemu narodowi spraw religii. Bronimy sprawy społecznej i moralnej. Jesteśmy ubrani na biało nie dlatego, że chcemy głosić kazania, a dlatego, że pragniemy dzielić się z ludźmi tym, że stoimy na tym samym gruncie moralnym, który jest zdrowy dla naszego narodu - mówił pastor Lawrence Khong.
Za naruszenie prawa dotyczące seksualnych relacji między mężczyznami w Singapurze grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. W praktyce nie jest ono tam jednak stosowane od połowy lat 90. Władze tłumaczą jego utrzymywanie opinią społeczeństwa w tej sprawie.
Sondaż przeprowadzony przez Instytut Badań nad Polityką (IPS) na początku tego roku pokazał, że prawie 80 proc. Singapurczyków uważa, iż seksualne relacje pomiędzy osobami tej samej płci są niewłaściwe. Z kolei 73 proc. oświadczyło, że sprzeciwia się małżeństwom homoseksualnym.
Społeczeństwo Singapuru jest wielokulturowe i wieloreligijne. Mieszkają tam między innymi buddyści, muzułmanie, chrześcijanie i taoiści.
Źródło: Christian Post, Bloomberg News