"Mogę tylko Was prosić o modlitwę! Nawet szczepienie Pfizerem nie pomogło. Łączę się w chorobie ze wszystkimi, których ona dopadła" - pisał w mediach społecznościowych.
Kochani! Niestety i mnie dopadł COVID.Jestem w szpitalu.Muszę podjąć walkę,jeszcze jedną w moim życiu walkę! Nie wiem...
Opublikowany przez Krzysztof Krawczyk Wtorek, 23 marca 2021
Kilka dni temu wyszedł ze szpitala.
"Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają 2 promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi. Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę, nie dajmy się wirusowi!" - pisał jeszcze 3 kwietnia.
Kochani! Jestem w domu! Do mojej sypialni wpadają 2 promyki słońca: wiosenny przez okno i Ewunia przez drzwi.Dziękuję za modlitwę i życzenia! Zdrowia wszystkim życzę,nie dajmy się wirusowi!
Opublikowany przez Krzysztof Krawczyk Sobota, 3 kwietnia 2021
A dziś nadeszła nas hiobowa wieść...
Żona artysty zaprzeczyła, że przyczyną zgonu był Covid-19. Miały to być choroby współistniejące.
Krawczyk, choć jego życie było burzliwe, w ostatnim czasie niejednokrotnie wspominał o Bogu.
"Często mi się wydaje, że ja jeszcze na przyjaźń z Chrystusem nie zasłużyłem. Mam nadzieję, że kiedyś, gdy stanę z Chrystusem twarzą w twarz, obejmę Go serdecznie, zaleję się łzami, będą to łzy wzruszenia i przeproszę za swoje niedowiarstwo" - mówił w wywiadzie dla serwisu Aleteia.org w 2019 roku.
Podkreślał, że wiara była dla niego "wielkim oparciem".
Jak mówił, wiara była "ścieżką, którą szedł i na której czuł sie bezpiecznie, bo wiedział, że obok jest Chrystus i cokolwiek by się wydarzyło, On był z nim".
"Z wiarą łączy się oczywiście nadzieja, że tam, po drugiej stronie, czeka na nas niebo" - dodawał.
Wyznał, że przed koncertami modlił się z zespołem.
"Trzymamy się wtedy za ręce - aby Bóg przez swego Syna, mocą Ducha Świętego, uleczył nasze zmęczenie, nasze niedomagania, abyśmy mogli dać koncert w miejscu, w którym jesteśmy" - mówił.
W wywiadzie zaznaczył, że życie z Bogiem, z Jego Słowem "zmienia wszystko".
"Wie pani, jakie to jest dla mnie poruszające, że istnieje taka księga jak Biblia, na kartach której można znaleźć odpowiedzi na wszystkie ważne pytania, na każdy problem?" - pytał prowadzącą wywiad.
O swoim nawróceniu opowiadał jeszcze w 2007 roku.
Przez lata żył w buncie wobec Boga po tym, jak zmarł jego ojciec, gdy Krzysztof miał zaledwie 16 lat.
"Przez 20 lat żyłem w duchowej ciemności. Bez Boga, bez wiary" - przyznał.
Jak wówczas stwierdził, otrzymał jednak od Boga szansę, jeszcze raz dar wiary.
"Najważniejsza jest rozmowa z Bogiem. Ja prowadzę ją codziennie. I odmawiając "Ojcze nasz", i mówiąc do Boga swoimi słowami. Wiem, że to rozmowa z kimś wyjątkowym. I nie ukrywam, że często jest to rozmowa interesowna, gdy Boga proszę o łaskę, o wstawiennictwo. Ale też wiem, że on ode mnie oczekuje tej rozmowy. I chce, żebym do niego mówił normalnie, nie oklepanymi formułkami.
Bo ta nasza modlitwa to czasami jest jak taki folklor, tradycja. Z tego wiele nie wynika, bo wtedy tak naprawdę nie łączymy się z Bogiem. A mnie niedawno pewien bardzo mądry człowiek zasugerował, żeby do Boga nie gadać formułek, tylko skupić się i rozmyślać, wpatrując się w twarz Chrystusa" - cytował słowa Krawczyka "Fakt".
Legendarny piosenkarz był pewien, że Bogu zawdzięczał w życiu wiele.
"Dzięki swej wierze udało mi się w życiu wyjść z wielu opresji. Z lekomanii, z innych słabości. Stałem się dzięki niej silniejszy. Gdy żona była ciężko chora, wiem, że to Bóg oddał jej zdrowie. Gdy miałem z rodziną ciężki wypadek samochodowy, to to, że żyjemy, również jest jego ingerencją. I niech ktoś nie myśli tak, że Krawczyk uderzył się głową w kierownicę i teraz tak o Bogu cały czas mówi" - stwierdził.
Publicznie wyznawał też swoje winy. Potrafił przyznać się do błędów, nawet jeśli były one wstydliwe.
https://www.youtube.com/watch?v=eFik3OzvITk