W 2012 roku, gdy mając 40 lat Shelly Wall była w ciąży z małym Noahem, powiedziano jej, że dziecko ma rozszczep kręgosłupa, zaburzenia chromosomów i wodogłowie. Ponieważ lekarze spodziewali się, że chłopiec nie przeżyje, zalecili aborcję.
Rodzice postanowili dać mu szansę życia, choć na wszelki wypadek przygotowali już pogrzeb.
Noah urodził się jednak żywy. Shelly i jej mąż, wówczas 46-letni, Rob usłyszeli jego pierwszy płacz.
Był sparaliżowany od klatki piersiowej w dół i wymagał operacji. Miał także tylko dwa procent zdrowej tkanki mózgowej. Resztę wypełniał płyn mózgowo-rdzeniowy. Wymagało to wprowadzenia specjalnej rurki do odprowadzania płynu.
Pomimo tych wszystkich problemów, Noah rozwijał się tak jak inne niemowlęta - mówił, śpiewał i śmiał się.
Teraz ma cztery lata. Przebył sześć operacji. Lekarze są zdumieni tym, że jego mózg wyraźnie urósł i jest niemal w pełni funkcjonalny!
- Przez trzy lata zastanawialiśmy się, jak długo będzie żył. A teraz słyszymy, że jego mózg prawie wrócił do normy. Nie do wiary! To jest dla mnie i męża jak sen. Nie słyszałam nigdy o czymś takim. Nawet konsultanci się popłakali - mówi matka chłopca.
Tomografie Noaha są teraz używane do badań nad rozszczepem kręgosłupa. Jego rodzice postanowili dać siebie innym i przekazali dwa specjalne wózki inwalidzkie do szpitala w Newcastle - takie same, jakich używa czterolatek. Do poruszania się przydają mu się też specjalne aparaty na nogi.
- Wiemy, że czeka go więcej operacji. Ale jest wspaniałym małym chłopcem, który już zaszedł daleko - mówi Shelly.
O Noahu nakręcono dokument "Chłopiec bez mózgu", który wyemitowano w brytyjskiej telewizji Channel 5.
Poniżej jego skrót.
Źródło: ChristianNews.net, The Mirror, Daily Mail
Zobacz także: Szokujące wideo z czarnego protestu w Warszawie. Zobacz!