Rodney Howard-Browne, pastor z Florydy występujący w chrześcijańskich stacjach telewizyjnych, twierdzi, że mamy obecnie do czynienia z "komunistycznym przejęciem Ameryki", niezależnie od tego czy "ludzie zdają sobie z tego sprawę czy nie".
Według niego, Donald Trump stanowi przeszkodę dla obecnego systemu, tym bardziej, że w zasadzie nie jest do końca ani Republikaninem ani Demokratą.
- Ludzie go kochają, bo mówi wprost. Nie cedzi słów - tłumaczy pastor.
Howard-Browne pochodzi z RPA i poznał opresję, z jaką spotykali się tam obywatele ze strony rządu. Według niego, wielu Amerykanów nie rozumie tego, że ich kraj zmierza ku komunizmowi, ponieważ wsłuchują się w doniesienia mediów, a nie badają spraw samodzielnie i nie szukają Boga odnośnie różnych spraw. On jednak ten komunizm rozpoznaje, dostrzega w retoryce polityków.
- Diabeł przyszedł do Waszyngtonu i znalazł kraj, który może ukraść. I wygląda na to, że mu się powiodło - mówi ze zgrozą.
Według niego, ostatnie zamieszki, które zakończyły się wtargnięciem demonstrantów do Kongresu, nie były planowane, a zatem nie można o nie winić Trumpa, co właśnie robią Demokraci.
- Prezydent nie miał z tym nic wspólnego - podkreśla pastor.
Według niego, ci, którzy przejmują obecnie władzę, chcą, by Ameryka przepadła i by każdy obywatel był przede wszystkim posłuszny.
Jego zdaniem, przejęcie kraju dokonuje się z wykorzystaniem pandemii. To lekarze bowiem wpływają obecnie na kluczowe decyzje odnośnie tworzenia prawa, które kontroluje życie Amerykanów.
Mimo tych wszystkich wydarzeń, Rodney Howard-Browne jest przekonany, że to jeszcze nie koniec Ameryki ani Trumpa.
- Nie wierzę, by to był już koniec Trumpa, ponieważ są jeszcze pewne rzeczy, które może zrobić. Jeszcze nie skończył - powiedział.
Na podstawie: Charisma News