Jak pisał po wspomnianym zdarzeniu, policja "przyszła zakłócić kościelne zgromadzenie".
Funkcjonariusze przyszli na spotkanie w związku z obostrzeniami epidemicznymi.
Pastor jednak nie pozwolił na interwencję i nakazał im natychmiast opuścić budynek, jeśli nie posiadają nakazu.
"Natychmiast wyjdźcie i nie wracajcie!" - mówił twardo.
Gdy ociągali się z opuszczeniem pomieszczenia, nie przebierał w słowach.
"Wyjdźcie z tego budynku, naziści! Gestapo wstęp wzbroniony! Nie rozumiecie po angielsku? Macie opuścić to pomieszczenie" - wzywał.
Na końcu nagrania zwrócił uwagę na rosnącą liczbę praw odbieranych obywatelom.
Teraz pastor Pawłowski udziela licznych wywiadów. Rozmawiał między innymi z amerykańskami stacjami telewizyjnymi, w tym z Fox News.
Jak przypomniał dziennikarz tej stacji prowadzący wywiad, pastor wychował się za żelazną kurtyną, w czasach komunizmu.
- Wychowałem się pod butem sowietów i muszę powiedzieć, że to wcale nie było zabawne. To była katastrofa. Policjanci mogli wejść do twojego domu o 5. rano, pobić cię i torturować, aresztować bez powodu - wspomniał Pawłowski.
Jak powiedział, tamte wspomnienia ożyły, gdy kanadyjska policja przyszła do jego kościoła.
- Wszystko, co mogłem zrobić, to odeprzeć wilki jako pasterz. Użyłem swojego głosu, by się ich pozbyć. Nielegalnie naruszali nasze prawa podczas najświętszych dni, obchodów Wielkanocy. Jak śmieli? - zapytał.
Jak stwierdził, było to z ich strony "zuchwałe" i "szokujące".
- Byłem nieco wstrząśnięty, ale zrobiłem to, co każdy pasterz na ziemi powinien teraz robić - odeprzeć wilki. My jako lwy nigdy nie powinniśmy ulegać hienom, a tymi teraz oni są - powiedział.
Prowadzący zwrócił uwagę, na rosnącą brutalność policji wobec osób nienoszących masek czy wydawanie przez władze decyzji o tym, kogo można zapraszać na święta.
"To jest kontrola 24 godziny 7 dni w tygodniu, pod którą żyła większość komunistycznych krajów. Czy to wszystko zaczyna wyglądać niepokojąco podobnie? To, jak ludzie to akceptują?" - zapytał dziennikarz.
- Tak, ostrzegałem Kanadyjczyków od 16 lat, że to nadchodzi. Mogłem to wyczuć i zobaczyć na każdym rogu. Wprowadzanie tego, co teraz widzimy, zaczęło się 20 lat temu. Wychowywanie się pod komunistyczną dyktaturą to katastrofa. To piekło na ziemi. Widzę to już w naszej zachodniej demokracji - oświadczył pastor.
Przypomniał jednak lata 80., czasy "Solidarności" i Lecha Wałęsy, gdy ujrzał "miliony Polaków, które wyszły i powiedziały: "koniec tego, opuśćcie nasz kraj, przestańcie".
- Musimy pamiętać, historia nas tego uczy, że ci ludzie nigdy nie oddadzą swoich nowych mocy. Trzeba domagać się, by te prawa odzyskać. Trzeba o nie walczyć. Oni nigdy nie oddadzą ich za darmo. Jak to zrobić? Trzeba wyrzucić ich z naszych posiadłości, z naszych biznesów, kościołów - podkreślił Pawłowski.
Według niego, duchowni powinni się zjednoczyć i zacząć "odpierać tę ciemność".
- Powinniśmy wyjść na ulice i powiedzieć: "nigdy więcej lockdownów, obostrzeń. Nie będziemy więcej się na to zgadzać. Walczymy" - oznajmił.
Artur Pawłowski udzielił także wywiadu amerykańskiemu serwisowi Daily Caller. Odniósł się w nim do zdarzenia w jego kościele.
Przypomniał, że nawet w czasach średniowiecza rycerze musieli pozostawiać miecze przed kościołem, nie mogli do niego wchodzić.
- Ale teraz dla tych ludzi nie ma niczego świętego. Po prostu wchodzą jak do restauracji - zauważył.
Wyjaśnił, że ostatnie zdarzenie to jedynie wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o nękanie i zastraszanie, jakiego doświadcza od wielu miesięcy.
- Wychowałem się w Polsce pod butem sowietów, za żelazną kurtyną. To, co obecnie widzę, eskaluje i wznosi się na nowy poziom. Działają tak jak komuniści, kiedy dorastałem, gdy pastorzy i księża byli aresztowani, a niektórzy mordowani. Wielu torturowano - stwierdził.
Pawłowski tłumaczy, że mówi właśnie to, co mówi, ponieważ widzi, że historia się "powtarza".
Wyraził nadzieję, że jego nagranie doda odwagi innym duchownym i właścicielom biznesów, by "wyrzucić tych nazistów".
Jak wyjawił, jego telefon jest aż gorący od napływających do niego wiadomości z wyrazami wsparcia.
- Z mojego punktu widzenia nie obawiam się choroby, bo mój Bóg jest większy i modlę się za ludzi, którzy nadal chorują, by wyzdrowieli. Nie żyję w strachu, bo mam nadzieję - stwierdził.
Oświadczenie w związku ze zdarzeniem w kościele Pawłowskiego wydała policja w Calgary.
"Zastrzeżenie dotyczyło tego, że zgromadzeni ludzie nie przestrzegali publicznych rozporządzeń w sprawie Covid-19, które zostały wprowadzone, by zapewnić wszystkim bezpieczeństwo. Jeśli chodzi o uczęszczanie do miejsc publicznych, prywatnych domów i lokali biznesowych, działamy na rzecz dobrowolnego stosowania się do publicznych rozporządzeń zdrowotnych" - brzmi komunikat.
Policja dodała, że nie chce zakłócać niczyjego wolnego czasu, a także wydarzeń religijnych i duchowych, jednak działa na rzecz zapewnienia wszystkim bezpieczeństwa podczas tych wydarzeń.