O filmie "Szwedzka teoria miłości", który wszedł na ekrany polskich kin, pisze serwis naTemat.pl.
Produkcja pokazuje, że próba zaprojektowania idealnego społeczeństwa okazała się kompletnie nietrafiona, a największym jego przekleństwem stały się dobrobyt i indywidualizm.
Okazało się, że zaspokojenie potrzeb materialnych nie zawsze zbliża ludzi do osiągnięcia szczęścia. Nie daje tego pęd za karierą i oddalanie momentu założenia rodziny.
Hasła "wolność jednostki" czy "prawdziwa miłość" tylko pozornie były piękne.
Ludzie mieli być od siebie niezależni, także w rodzinach. Ta niezależność miała jednak ciemną stronę.
W efekcie dziś wiele Szwedek "nie widzi potrzeby posiadania partnerów życiowych, dlatego są największą grupą wśród klientek banków nasienia".
Film pokazuje negatywne skutki radykalizmu w tzw. "równościowym podejściu".
Dramatycznie wygląda również życie Szwedów na starość. Co czwarty Szwed umiera samotnie. Często zdarza się, że brak danej osoby nie jest nawet zauważany.
"Potrafią minąć długie tygodnie, a nawet lata, zanim ktoś dotrze do zwłok sąsiada wiszącego na linie tuż za ścianą. Nie ma potrzeby nawiązywania relacji, bo w państwie na wskroś opiekuńczym do interesowania się losem potrzebujących pomocy są odpowiednie instytucje" - czytamy.
Podsumowując, film "Szwedzka teoria miłości" pokazuje, że wizja Szwecji jako kraju płynącego mlekiem i miodem nie do końca odpowiada rzeczywistości.
Autorzy uświadamiają widzów, jak płytkie są relacje międzyludzkie w kraju, gdzie teoretycznie wszystko działa.
Cały artykuł na ten temat tutaj
Poniżej trailer filmu "Szwedzka teoria miłości".
Warto też obejrzeć film "Postęp po szwedzku":
Zobacz także: Wlk. Brytania: lekarzom zalecono, by nie nazywali kobiet w ciąży "matkami"