Debata odbyła się w warszawskiej Galerii Delfiny, a prowadził ją publicysta Łukasz Warzecha.
Przypomnijmy, że Diaz to członek Kościoła ewangelicko-metodystycznego, a Lisicki to autor książki "Luter. Ciemna strona rewolucji".
Podczas dyskusji Diaz podkreślał, że pogląd jakoby protestanci opierali się na Lutrze jest niewłaściwy.
- Nawet członkowie Kościoła ewangelicko-augsburskiego nie wyznają wiary wyłącznie zgodnie z pismami Lutra - wskazał.
Stwierdził, że choć nie należy bronić wszystkiego, co działo się w procesie Reformacji, a sam Luter na wielu etapach swojego życia wykazywał się pychą, to jednak kroki podjęte przez niego wobec Kościoła katolickiego były uzasadnione, bo reforma tego Kościoła okazała się niemożliwa.
Za kluczowy moment w postępowaniu Lutra Diaz uznał przyjęcie zasady usprawiedliwienia z łaski przez wiarę.
– To jest fundament, którego w praktyce Kościoła katolickiego, mimo wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu, wciąż dziś brakuje – ocenił.
Przypomniał, że apostoł Paweł w 3. rozdziale Listu do Rzymian głosił, że ludzie są grzeszni i nikt w porównaniu ze świętością Boga nie jest w stanie sobie zasłużyć przez uczynki na zbawienie. Wierzący dostępują usprawiedliwienia darmo, z łaski Boga, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie.
Dziennikarz "Wiadomości" podkreślił, że utożsamianie protestantów wiernym Biblii z odstępstwem, jakie ma miejsce na przykład w proaborcyjnym i progejowskim Kościele Szwecji jest niewłaściwe. A z tym "Kościołem" dialog prowadzi papież Franciszek.
– To jest instytucja przebierańców. Prawdziwie wierzący chrześcijanie to nie ci, z którymi rozmawia papież Franciszek. Jeżeli ktoś podważa Biblię, kluczowe wątki biblijne, to nie jest chrześcijaninem - oświadczył Diaz.
Z kolei Paweł Lisicki ostro krytykował Lutra.
Według niego, Lutra do działania skłoniła "niecierpliwość" wynikająca z braku odpowiedzi na jego postulaty i poszukiwanie "za wszelką cenę pewności zbawienia".
- Praktyki w Kościele katolickim tej pewności mu nie dawały, więc postanowił sam ją sobie wziąć. Wymyślił na nowo rozumienie wiary. Od tej pory wiara miała dawać całkowitą pewność, że zostaniemy zbawieni - stwierdził.
W jego przekonaniu odrzucenie władzy papieskiej i duchownej spowodowało, że protestanci odrzucili też władzę polityczną i świecką (czemu Diaz zaprzeczył).
Podobnie jak dziennikarz TVP, redaktor naczelny "Do Rzeczy" krytycznie ocenił Kościół Szwecji i jego genderowe skłonności.
Na podstawie: Polska Times
Zobacz także: Torben Sondergaard: jako luteranin nie doświadczyłem Boga