W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" stwierdził, że choć nie jest zwolennikiem "zmieniania społeczeństwa na siłę" to jest za, jak to określił, "etapowaniem" w tej sprawie.
Jakie to etapy?
"Najpierw wprowadźmy związki partnerskie, potem równość małżeńską, a na koniec przyjdzie czas na adopcję dzieci" - stwierdził bez ogródek.
"Potwierdza pan czarny sen konserwatystów - jakiekolwiek ustępstwo wobec związków partnerskich skończy się adopcją" - zauważył w odpowiedzi dziennikarz.
Wtedy Rabiej po raz kolejny wyjawił plany LGBT:
"Najpierw przyzwyczajmy ludzi, że związki partnerskie to nie jest samo zło, że nie niszczą tkanki społecznej i polskiej rodziny. Potem łatwiej będzie o kolejne kroki, o równość małżeńską z adopcją".
I trzeba przyznać, że ta strategia okazała się na Zachodzie bardzo skuteczna zarówno w krajach uznawanych za tradycyjnie protestanckie, jak i państwach uznawanych za katolickie.
Słowa Rabieja wypowiedziane niedługo po podpisaniu przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego Deklaracji LGBT+ nie mogły pozostać bez echa.
- Wiceprezydent Warszawy postawił sprawę jasno. Nie chodzi o żadną tolerancję, chodzi o afirmację związków jednopłciowych (...). My chcemy jasno powiedzieć: tu mówimy nie, a już w szczególności jeżeli chodzi o dzieci. Wara od naszych dzieci - powiedział na konwencji Prawa i Sprawiedliwości prezes Jarosław Kaczyński.
Deklaracja LGBT+ spotkała się także z reakcją przywódców Kościołów ewangelicznych, o czym informowaliśmy na naszych łamach.