W artykule "O co tak naprawdę chodzi gejom?" przypomina, że geje i lesbijki tak naprawdę mają możliwość zawarcia małżeństwa. Nie chcą jednak tego uczynić. Domagają się natomiast zmiany definicji słowa "poślubić".
Paweł Bartosik podkreśla, że środowiska homoseksualne "w rzeczywistości nie zabiegają o prawo "gejów" do zawierania ślubów", ponieważ "takie prawo już posiadają, lecz z oczywistych względów z niego nie korzystają".
Gdański pastor zastanawia się nad dalszym biegiem ewentualnych zmian. W ironicznym tonie pisze: "dlaczego mielibyśmy zmieniać definicję małżeństwa jedynie w oparciu o propozycje środowisk gejowskich? Dlaczego ojciec nie miałby prawa do poślubienia swojego syna? Dlaczego kierowca nie mógłby poślubić swojego BMW, hodowca swojej ryby, a tzw. singiel samego siebie? Dlaczego nie mają oni "prawa" używać sformułowania "poślubić" w definiowaniu relacji, w które wstępują?".
Według duchownego, "presja by nadawać przywileje małżeńskie osobom, które nie chcą lub nie mogą ich zawrzeć, nie ma wiele wspólnego z równouprawnieniem".
Bartosik zaznacza też, że "jeśli mężczyzna nie chce poślubiać kobiety, a woli budować relacje z innym mężczyzną, czatować ze znajomymi z facebooka lub uprawiać seks z przygodnymi kobietami, to ten rodzaj relacji możemy definiować na wiele sposobów, ale w żaden sposób nie możemy ich określać jako małżeństwa. Dlaczego? Ponieważ nim nie są!".
Pastor jest przekonany, że w sprawie praw homoseksualistów gra toczy się o coś więcej niż "tolerancję", a stawką jest "przyszłość rodziny, Europy, kultury, w której żyjemy".
Paweł Bartosik nie ma wątpliwości, że ludzie domagający się takich zmian są radykałami, ekstremistami i rewolucjonistami. Wyraża też opinię, że w ślad za homoseksualistami pójdą inne środowiska, co może oznaczać całkowitą zmianę obecnie obowiązujących reguł społecznych.
Opracowanie: ChnNews.pl
Źródło: pbartosik.blogspot.com