Sieć tworzy ponad 1100 sióstr zakonnych. Infiltrują one domy publiczne na świecie. Uczestniczą w ten sposób w misji ratowania kobiet, które padły ofiarami handlu ludźmi.
- Nie chcę robić sensacji. Ale staram się zwrócić uwagę na fakt, że świat stracił niewinność, a siły ciemności są aktywne - mówi John Studzinski - bankier i filantrop stojący na czele sieci Talitha Kum.
Jak wyjaśnia, siostry przebierają się za prostytutki i nieraz chodzą ulicami, by w ten sposób wejść w to środowisko.
Na stronie organizacji można przeczytać, że jej celem jest "dzielenie się i maksymalne wykorzystanie środków będących częścią religijnego życia, by zapobiegać handlowi ludźmi, chronić i pomagać jego ofiarom, a także zwiększać świadomość tego problemu".
A los ofiar handlu ludźmi jest nieraz tragiczny.
Studzinski mówi choćby o przypadku kobiety-prostytutki, którą zamknięto na tydzień bez jedzenia i zmuszano do jedzenia własnego kału, bo nie udało jej się odbyć stosunku seksualnego z w sumie 12 klientami w ciągu dnia.
W innym skrajnym przypadku kobieta została zmuszona do uprawiania seksu z grupą 10 mężczyzn jednocześnie.
Talitha Kum działa obecnie w 80 krajach, ale dąży do rozszerzenia swojej akcji o kolejnych 60.
Studzinski przyznaje, że zakonnice działają na własną rękę i nie ufają innym.
- Nie ufają rządom, korporacjom ani lokalnej policji. Czasem nie mogą ufać też duchownym mężczyznom. Pracują w domach publicznych. Nikt nie wie, że tam są - tłumaczy.
To nie jedyna forma działalności sieci Talitha Kum. Zbiera ona również fundusze, by wykupywać i ratować z rąk handlarzy seksualnych dzieci sprzedane do niewoli w Afryce, Indiach, Brazylii i na Filipinach.
Ten rodzaj działalności budzi jednak wątpliwości innych grup walczących z handlem ludźmi. Sugerują one, że przynosi to więcej szkody, niż pożytku.
- Kiedy kupujesz ofiarę, to tylko zwiększasz finanse właścicieli domów publicznych albo handlarzy, którzy będą chcieli sprzedawać także w przyszłości - mówi Christina Arnold - założycielka i dyrektorka organizacji Prevent Human Trafficking.
- Ta koncepcja tylko wygląda na dobry pomysł, ale jest tak naprawdę niedorzeczna - dodaje.
"Talitha Kum" oznacza z aramejskiego "dziewczynko, wstań". Te słowa wypowiedział Jezus Chrystus.
Oto ten fragment z Ewangelii Marka 5,38-42:
"I przyszli do domu przełożonego synagogi, gdzie ujrzał zamieszanie i płaczących, i wielce zawodzących. A wszedłszy, rzekł im: Czemu czynicie zgiełk i płaczecie? Dziecię nie umarło, ale śpi. I wyśmiali go. Ale On, usunąwszy wszystkich, wziął z sobą ojca i matkę dziecięcia i tych, którzy z nim byli, i wszedł tam, gdzie leżało dziecię. I ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł jej: Talitha kum! Co znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań. I zaraz dziewczynka wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I wpadli w wielkie osłupienie i zachwyt."
Zobacz także: Pastor wchodzi do pokojów prostytutek i nakłania je, żeby skończyły ze swoim zajęciem (WIDEO)
Źródło: Christian Post, Fox News, Reuters