Tak twierdzą: Debby Wade, profesjonalna doradczyni specjalizująca się w małżeństwie, rodzinie i uzależnieniach seksualnych, a także Gary Barnes - kaznodzieja i psycholog specjalizujący się w małżeństwie i rodzinie.
Wade podczas dyskusji zorganizowanej przez Seminarium Teologiczne w Dallas (USA) wskazała, że pożądanie zawiera w sobie "uprzedmiotowienie" osoby. Pociąg oznacza coś więcej niż to.
- Myślę, że pociąg seksualny to coś głębszego, zawiera w sobie wiele rzeczy. Wiemy, że on jest, ale nie opieramy swojej relacji tylko na nim - powiedziała.
Użyła hipotetycznego przykładu małżeństwa, które pozostaje ze sobą przez 60 i więcej lat.
- Pociągali siebie nawzajem fizycznie. I choć ich ciała się zmieniły, to jednak ze względu na intymność, pociąg i głębsze poznanie się nadal powiedzieliby, pomimo tych zmian, zmarszczek i tak dalej, że się pociągają - stwierdziła.
Również Gary Barnes zwrócił uwagę na różnicę pomiędzy pociągiem seksualnym a pożądaniem.
To ostatnie zdefiniował jako "uprzedmiotowienie dla samozadowolenia", podczas gdy pociąg wiąże się według niego z "dostrzeżeniem piękna" i jest czymś "silnym".
- Pociąg jest silny nieprzypadkowo. I może być używany do celów zarówno konstruktywnych, jak i destrukcyjnych - zauważył.
Carl Thomas, działający w służbie walczącej z uzależnieniami seksualnymi, również odniósł się do kwestii pożądania. Jak stwierdził, pożadaniem nie jest samo spojrzenie się na daną osobę, ale "pozwolenie umysłowi, by rozmyślał seksualnie po tym spojrzeniu".
- Pożądanie rośnie. Ma swój własny bieg życia. Kiedy patrzymy na atrakcyjną osobę, to nie pożądamy. Ale jest ten moment, kiedy ten bieg zdarzeń może zacząć się rozwijać - zwrócił uwagę.
Na podstawie: Christian Post