To efekt porozumienia zawartego przez ugrupowanie islamskich radykałów Tehreek-e-Labbaik Pakistan (TLP) z rządem. Co więcej, islamistom udało się wynegocjować to, że będą mogli złożyć apelację do Sądu Najwyższego od wyroku. Zwolnieni z aresztów mają zostać uczestnicy protestów przeciwko uwolnieniu chrześcijanki. W zamian zgodzili się zrezygnować z dalszych manifestacji.
Władze, oskarżane przez niektóre pakistańskie media o kapitulację przed protestującymi, tłumaczą się. Wyjaśniają, że miały dwa wyjścia - użyć siły, co poskutkowałoby śmiercią ludzi albo prowadzić negocjacje. Wybrały tę drugą opcję.
Prawnik Asii ze względu na zagrożenie dla swojego życia postanowił opuścić kraj.
– W obecnej sytuacji nie mogę mieszkać w Pakistanie. Muszę pozostać przy życiu, aby kontynuować walkę prawną o Asię Bibi – oświadczył mecenas Saif ul-Mulook.
Z kolei mąż Asii Bibi nagrał wideo, na którym, błagał premier Wielkiej Brytanii Theresę May o zagwarantowanie azylu jego rodzinie (w tym żonie) i o pomoc w opuszczeniu Pakistanu. Później zwrócił się także do przywódców USA i Kanady.
Przypomnijmy, kłopoty Bibi rozpoczęły się w 2009 roku, gdy napiła się wody ze znajdującej się na polu studni. Wtedy jej muzułmańskie sąsiadki uznały, że woda stała się "nieczysta", bo napiła się z niej chrześcijanka. Dodały, że aby mogły się napić, musi przejść na islam. Wtedy Bibi, według niektórych relacji,miała powiedzieć: "Jezus Chrystus umarł za grzechy świata. A co Mahomet zrobił dla ludzi?". Według oskarżycieli, trzykrotnie obraziła Mahometa. To dało początek jej wieloletniej gehennie w więzieniu.
Zobacz także: Reakcja Asii Bibi na wyrok uniewinniający