Wspomniany pasażer Laurence Coles poskarżył się na Twitterze: "Dzień dobry, panie i panowie, chłopcy i dziewczęta..." Do mnie jako osoby niebinarnej ten komunikat się nie odnosi. Więc nie będę tego słuchał" - napisał.
Przewoźnik North Eastern Railway w odpowiedzi oświadczył, że konduktorzy nie powinni używać "tego rodzaju języka" i przeprosił za brak poszanowania dla różnorodności.
"Dziękujemy za zwrócenie uwagi" - dodano.
Zapewniono, że pociągi firmy pozostaną "inkluzywne".
"Dużo pracujemy nad edukowaniem naszych pracowników odnośnie tego, dlaczego zaimki płciowe nie są właściwe w takich przypadkach. Przykro nam, że to nie zostało tu spełnione. Dla kogoś, kto nie identyfikuje się z używanymi określeniami, całkowicie uzasadnione jest odczucie wykluczenia. Jako przedsiębiorstwo nie zgadzamy się na to, by ktokolwiek czuł się wykluczony" - brzmi oświadczenie linii.
sprawa wywołała niemałe zamieszanie. Na szczęście nie wszyscy ulegli liberalnej propagandzie.
Mark Wallace, szef blogu Conservative Home, napisał:
"Witam, tu zwykły pasażer. Bardzo podoba mi się, kiedy członkowie waszego personelu są ludzcy i uprzejmi. Zdecydowanie wolałbym, gdybyście nie zakazywali im okazywania tego i nie wymagali, by wypowiadali się jak zaprogramowane roboty" - zadeklarował.
Inny komentator wezwał linie do złożenia... przeprosin za wydane przeprosiny.
Na podstawie: News.Yahoo.com