Między innymi w Gdańsku, Poznaniu czy Lublinie. Billboard oprócz napisu przedstawia także owiniętego wokół palców węża.
Kampanię przygotował Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin we współpracy z Fundacją Razem w Rodzinie. Ma ona, rzecz jasna, zniechęcić do życia w związkach partnerskich czyli na tzw. "kocią łapę", a zachęcić do zawierania małżeństw.
Według ks. dr. Przemysława Drąga, dyrektora Ośrodka, rosnąca liczba związków nieformalnych "budzi niepokój wielu rodziców i duszpasterzy".
- Wiele tych związków opiera się na założeniu, że dopóki jest nam ze sobą dobrze, to możemy razem żyć i korzystać z przyjemności. Wraz z rosnącym stale zjawiskiem konkubinatów pojawia się negatywna konsekwencja w postaci lęku przed odpowiedzialnością za drugą osobę, lęku przed posiadaniem dzieci, przed zaangażowaniem się na poważnie w życie społeczne - wyjaśnia ks. Drąg.
Duchowny wskazuje także, że, jak pokazuje "wiele badań prowadzonych w USA czy Kanadzie", "małżeństwa, które żyły wcześniej w konkubinacie, bardzo szybko się rozpadają, a sam konkubinat nie daje żadnej gwarancji szczęśliwego małżeństwa. Co więcej, dowiedziono, że dzieci, których rodzice żyli w związkach nieformalnych, same uciekają później przed odpowiedzialnością i powielają wzór swoich rodziców, żyjąc w związkach na próbę".
O tym, jak Kościół katolicki widzi konkubinat mówi też ks. Edward Ewartowski - rektor kościoła św. Józefa w Gdańsku.
- Miłość dwojga ludzi, męża i żony jest znakiem Bożej miłości. Jeżeli ktoś postanawia inaczej, to jest jego wola, że będzie żył bez tego znaku bożej miłości, bez błogosławieństwa. Automatycznie mówi wtedy: Panie Boże ja sobie sam poradzę – oświadczył w rozmowie w TVP Info.
Kampania wywołała zainteresowanie wielu ogólnopolskich mediów. Nie spodobała się zwłaszcza osobom niewierzącym i żyjącym w wolnych związkach.
Czytaj także: 10 powodów, dlaczego warto czekać z seksem do ślubu
Źródło: tvp.info, onet.pl